Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To mówiąc, Cesia wyciągnęła z pod fartuszka nieszczęsny tułów lalki, a z chusteczki wyjęła ostrożnie woskową główkę bez nosa i wszystko to razem podała Wojtkowi.
— Postaram się i to doprowadzić do porządku, — zaśmiał się Wojtek dobrotliwie — ale teraz już sobie idźcie — dorzucił, popychając dziewczynki ku drzwiom.
— Kiedy będę mogła odebrać saneczki? — zapytała Anielka od progu.
— Dzisiaj wieczorem.

„Sztuczki” Wojtkowe.

Boże Narodzenie!
— Idzie, już idzie! — wołała Anielka, skacząc z radości w obszernej kuchni Lipków.
Wszystkie dzieci poskoczyły ku drzwiom i po chwili wciągnęły Wojtka do kuchni. Wojtek pozdrowił wszystkich, poczem postawił na stole sporą skrzynkę, w której widocznie znajdowała się jego nowa „sztuczka“. Matka także zbliżyła się do stołu, dzieci poczęły trącać się łokciami i popychać wzajemnie.
— Ja nic nie widzę, — jęczała mała Milusia.
Matka wzięła ją na ręce.
— Zamknąć oczy! — rozkazał Wojtek