Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ką swój bucik umazany w śliwkowej marmeladzie, babcia gderała wciąż dalej:
— Teraz będziesz sama ten placek jadła, bo żadne grzeczne dziecko nie zachowuje się tak dziko. Na drugi raz będziesz uważniejsza!
Anielka nie wiedziała, czy ma płakać, czy śmiać się w tej chwili, ale gdy rodzeństwo zasiadło dokoła pięknie nakrytego stołu i poczęło z apetytem zajadać świeże ciasto, popijając je pachnącą kawą, Anielce nagle łzy nabiegły do oczu.
Siedziała biedaczka na niskim stołeczku pod piecem i jadła podeptany przez siebie placek z powidłami. Babcia ukradkiem się uśmiechała.
— Tak, nazawsze pozostanie tą samą Anielką, — rzekła i przeciągnęła pomarszczoną dłonią po ciemnych, wijących się włoskach dziewczynki. — pośpiesz się; jak to zjesz, dostaniesz lepszy kawałek.
Anielka bohatersko połknęła ostatni kęsek. Serduszko pękało jej z bólu i pękłoby z pewnością, gdyby nie dostała ani kropelki pachnącej kawy i ani kawałeczka strucli z jabłkami. Przecież tak się cieszyła samą myślą o imieninach babci.
Po chwili uspokojona już, siedziała na przeznaczonem dla siebie miejscu przy sto-