Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wieństwem inteligencji, nie chcę nazywać się mieszczaninem, — bo przecież „inteligencja“ w dosłownem tłumaczeniu znaczy tyle, co rozum, a nikt sam sobie nie chce wystawiać patentu na głupotę, która jest przeciwieństwem rozumu. Otóż i w sprawie Stowarzyszenia rzemieślników mieszczan lwowskich ci, którzy się „zmówili“ przeciw zmianie statutów, poruszyli tę drażliwą dla wielu strunę. Wszak w razie rozszerzenia statutów, mogliby wejść do Stowarzyszenia przemysłowcy, którzy nie są „mieszczanami“ w jakiemś tam przedpotopowem znaczeniu tego słowa! Mniejsza o to, że słowo to ma dziś już inne znaczenie, że mieszczaninem jest każdy, kto mieszka w mieście i w jakikolwiek sposób należy do gminy. „Zmówili się“ tedy, zrobili wrzawę, i projekt, który mógł ocalić Stowarzyszenie od upadku i nadać mu nowy rozwój, upadł, a nikt nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego powstawał przeciw projektowi? Prawdziwie, kto jeszcze nie przyszedł do przekonania jak się należy brać do „oświaty ludu“, ten może teraz przyzna, że lud, potrzebujący oświaty, mieszka nietylko po wsiach.

Nikt nie pamięta o oświacie klas średnich, podczas gdy wiele mówi się i pisze — choć nie wiele się robi, dla oświaty ludu wiejskiego. Niedawno wydawca i nakładca pewnego pisma literackiego rozesłali odezwę do wszystkich — Wydziałów i Rad powiatowych, wzywając je, by prenumeratą na to pismo, zechciały przyczynić się do — oświaty ludu. Nie wiem, czy Rady powiatowe uznały za stosowne pójść za tem wezwaniem.



Ad vocem Rad powiatowych, muszę na zakończenie dzisiejszej kroniki przytoczyć ciekawy dokument, którego oryginał znajduje się w mojej tece. W pewnym pewiecie, którego nazwiska nie chcę wymieniać, członkowie Rady powiatowej otrzymali następujące, indentyczne noty prezydjalne:

„Wzywam szanownego Pana, ażebyś dn… miesiąca…… 1867 raczył przybyć do X. na pierwsze posiedzenie Rady powiatowej, i ażebyś przy tej sposobności był ubranym w czarny frak, takież spodnie, kamizelkę i krawatkę.

N. N.
zastępca marszałka.“

Za autentyczność tego dokumentu mogę zaręczyć. Nazwisko autora niechaj pozostanie tajemnicą, chyba, że sam zażąda jej wyjawienia. Ciekawa rzecz, czy zaproszenie takiej samej treści wystosowane było także do włościan, którzy są członkami Rady powiatowej w X., i czy się zastosowali w zupełności do prezydialnego okólnika?

(Gazeta Narodowa Nr. 39. z d. 16. lutego r. 1868.)