Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

salę. Jest to w calem tego słowa znaczeniu widowisko ludowe, do którego patrjotyczny autor węgierski wziął najpopularniejszą postać z r. 1849. „Ojciec Bem“ pojawia się tu otoczony tym urokiem, który sprawił, że za życia jeszcze zdobywca Siedmiogrodu stał się legendą cudowną w ustach ludu. Honwedy pod jego dowództwem biją Moskali, zdobywają Hermanstadt, mnóstwo ruchu, strzałów i koni na scenie. Jest i żyd patrjota, który chwyta i zabija szpiega, jest i ba.....szwob! nie zły chłopak w grun cie, ale ma oczywiście cienkie nogi i tchórz z niego niezrównany. Publiczność nasza przyjmuje przedstawienia z niemniejszym zapałem jak węgierska. Dyrekcji odmówiono udziału wojska, musiała się tedy ratować statystami-dyletantami dla skompletowania armii węgierskiej i moskiewskiej. Mimo to, scena jest zapełnioną dostatecznie, i tylko strategowie Dziennika Lwowskiego narzekają, że bataliony nie są tak liczne, jak to bywa na prawdę.

(Gazeta Narodowa, Nr. 229. z d. 5. września r. 1869.)





88.
O liczbie, niedogodnościach i pożytku świąt. — Siesta leżąca, chodząca, i gadająca. — Temata do rozmyślania. — Przykre położenie folksrednera, niesłusznie prześladowanego przez złośliwych dziennikarzy. — Walka stronnictw. — Reminiscencja z niedawnej przeszłości.

Znowu święto, do kroćset.... Milleretów! Znowu jeden dzień stracony dla pracy organicznej, dla operacyj giełdowych i dla wykończenia bruku na Niższej ulicy Karola Ludwika we Lwowie! Znowu o dwadzieścia cztery godzin spóźnione ukończenie mostu na Pełtwi, naprzeciw placu św. Ducha, i znowu pretekst więcej, ażeby Wydział krajowy nie przygotował niektórych ważnych przedłożeń dla sejmu! I znowu — ach znowu „Kronika lwoska“ do napisania!
Ale uspokójmy nasz umysł, tak zresztą łagodny ze swojej natury, i poddajmy się nieuniknionej konieczności. Pomyślmy sobie, że zmniejszenie liczby świąt jest najmniej popularnym postulatem stronnictwa liberalnego z pomiędzy tych wszystkich, które wyliczył niedawno dr. Milleret w Klubie rezolucyjnym. Świat czuje potrzebę spoczynku i refleksji, i dlatego obchodzi dobrowolnie około 100 dni świątecznych w ciągu jednego roku, chociaż nietylko żadna ustawa ani żadna władza świecka nie zmusza go do tego, ale nawet niedawno dr. Giskra osobnym okólnikiem zwracał uwagę narodów przedlitawskich na to, że wolno jest w wolnej Przedlitawii pracować, być głodnym, płacić podatki, oszwabić lub być oszwabionym zarówno w dnie powszednie, jakoteż w niedziele, szabasy i inne dnie uroczyste. Jeżeli tedy obchodzimy święta, czynimy to z własnej, nieprzymuszonej woli, czynimy to, ponieważ pracujemy zapewne bardzo ciężko i rozmyślamy bardzo mało w dnie powszednie. Spoczywajmy więc dzisiaj także, i rozmy-