Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sterstwo w obecnej chwili chciałoby drażnić opinię kraju, którego najważniejsze potrzeby i żądania nie są zaspokojone. Dlaczegóż drwi Smolce zrobiło się tak „straszno“! Nie dziwilibyśmy się, gdyby oprócz p. Gnoińskiego, kto inny z przeciwników politycznych dra Smolki głosował był za panem Königiem, bo rzeczywiście między tymi przeciwnikami jest wielu ludzi, do zbytku oględnych, — lecz sam przywódca skrajnej opozycji! Komuż teraz Organ demokratyczny zarzucać będzie „tchórzostwo“ etc. etc. — kiedy jego opiekunowi tak „straszno“!
Zresztą, przedstawiliśmy tu tylko najdalsze możliwe następstwa odmówienia większej subwencji p. Königowi. Ściśle biorąc, nawet gdyby fundacja Skarbkowską w istocie zmuszoną była, po ustąpieniu p. Koniga utrzymać scenę niemiecką własnym kosztem, nie straciłby na tem tyle, ile wynosi kwota, o którą podwyższono subwencję. O ile wiemy, niedobór miesięczny teatru niemieckiego nie wynosił nigdy więcej jak 500 do 600 złr. wówczas, gdy fundacja utrzymywała sama ten teatr. Mógłby wynosić jeszcze mniej, bo nikt nie może zmusić fundacji do trzymania aktorów, którzyby wymagali wielkiej zapłaty, a dla tej publiczności, która zachwyca się popisami, wykonanemi pod dyrekcją p. Königa, każdy teatr jest dobry. Podwyższenie subwencji dla p. Königa o 4000 złr. jest tedy niczem nieusprawiedliwionem, lekkomyślnem wyrzuceniem za okno grosza publicznego, grosza ubogich i sierót, jest policzkiem, danym opinii publicznej, i ciężka odpowiedzialność spada na tych panów, którzy się tego dopuścili. Mamy nadzieję, że na przysłość Wydział krajowy i Rada miejska oględniej postępować będą w wyborze ludzi, którym powierzają tak ważne sprawy.

(Gazeta Narodowa Nr. 19. z d. 24. stycznia r. 1869.)





54.
Znalezienie stałej wartości dla nieznanej demokratycznej liczby x. — Mowa pana Widmana. — O najnowszych odkryciach i niektórych innych postępach naszej demokracji na księżycu. — Teatr niemiecki.

Nadaremnie powtarzają moraliści, filozofowie i kaznodzieje, że życie ma poważniejsze strony, niż kotylion i polka-tremblante, że ciężkie jego brzemię nietylko w glansowanych rękawiczkach dźwigać się powinno... Święte i piękne te prawdy jak groch o ścianę obijają się bezowocnie o uszy naszej Sodomy nadpełtwiańskiej, która skacze i hula bez myśli o jutrze, i więcej przyczynia się do tryumfów szalonego księcia-Karnawału, niż do rozwoju zasad demokratycznych i do wprowadzenia tychże w krew i życie. Gdyby przynajmniej rozpustny ten książę, na wzór innych, utworzył jaką spółkę kolejową i zdarł uczciwie swoich współzawodników, byłaby w tem bodaj ekonomiczna jaka przyczyna jego istnienia i jego przewagi, ale ze wszystkich naszych książąt, ten z pewnością jest najmniej użytecznym członkiem społeczeństwa — et c'est beaucoup dire! Jemu jednakowoż wszyscy służą — wielcy i mali, arystokraci i demokraci. Niemasz ratunku