Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzecią, niedogodnością sali redutowej jest jej wązka konfiguracja i ciasnota. Poseł Zyblikiewicz nie może się ruszyć, ażeby nie nadeptał na nagniotki posła Ławrowskiego. O lewicy i prawicy nie może być mowy, mamy tylko lewe i prawe centrum. Powiadają, że sejm nie potrzebuje szerszego miejsca, bo nie ma w nim innych stronnictw, tylko centrum prawe i lewe. Kto wie, może zmiana miejsca wpłynęłaby korzystnie na rozwój naszego życia parlamentarnego.
W ogólności jednak narzekania na skład sejmu są niesłuszne. Reprezentuje on doskonale rozum, cywilną odwagę, stałość i wytrwałość, słowem, wszystkie cnoty ludności obojga królestw Galicji i Lodomerji, w. księztwa Krakowskiego i księztw Oświęcima i Zatora. Jeżeliby co można zarzucić takiej reprezentacji, to chyba to, że przedstawia ona kraj tylko z najlepszej strony. Ujemne jego przymioty w sejmie mniej silnie są reprezentowane, niż w rzeczywistości. Gdyby broń Boże jaka machina piekielna, podsadzona pod gmach teatralny, przyspieszyła niewątpliwe z czasem wniebowzięcie szanownych naszych posłów, nie mielibyśmy ich kim zastąpić. Dr. H. Jasieński jest bezwątpienia okrutnie uzdolnionym politykiem, ale sam Bolesławita nie przystałby na to, by nim, t. j. dr. Jasieńskim, zastąpiono Florjana Ziemiałkowskiego. Niemniej wypada wątpić, czy p. Gro-man starczyłby nam za p. Gro-cholskiego, a już p. Widman jeszcze od biedy lepiej napisałby biografię posła Krzeczunowicza, niżby zapełnił jego miejsce na ławie poselskiej. Myślałbym nawet, że p. Romanowicz, jako zastępca wniebowziętego p. Zyblikiewicza, byłby równie niedostatecznym surogatem, jak łysina niżej podpisanego, świecąc na fotelu JO. ks. Sanguszki, albo jak sławny z odkrycia paragwajskich Albinosów kronikarz Dziennika Lwowskiego, pełniący obowiązki p. Czerkawskiego w sejmie i w Radzie szkolnej. Nawet Leszka Borkowskiego nie zastąpiłby nam żaden demokrata narodowy, a to ze względu na to matematyczne porównanie, że zwykły numer Dziennika Lwowskiego kosztuje tylko 4 centy, a numer z fejletonem Leszka Borkowskiego 10 cent. Wszystkie „literaty“ demokratyczne razem warte przeto o 6 cent, mniej, niż poseł Borkowski. Cóż dopiero mówić o Smolce, który całe Towarzystwo narodowo-demokratyczne chowa jak nic do kieszeni od kamizelki! Nie, na miłość Boga, nie wysadzajcie sali sejmowej w powietrze!
Skoro już mowa o zastępcach dla dzisiejszych panów posłów, to na wypadek, gdyby mię kiedy gwałtem chciano postawić jako kandydata, prosiłbym, ażeby mnie wybrano na miejsce posła Cywińskiego. Prowadzi on życie spokojne i godne zazdrości: nie interpeluje, nie stawia wniosków, nie wdaje się w żadne dyskusje, i nie zasiada w żadnej komisji. Jednej tylko reformy w regulaminie mógłby dla zupełniejszego jeszcze spokoju pragnąć szanowny poseł brzeżański, mianowicie tej, by nie głosowano przez powstawanie z miejsca, ale przez kiwnięcie głową, albo przez zamrożenie oczu.
Najjaskrawszym kontrastem takiego senatorskiego spokoju, jest poseł Zyblikiewicz. Gdybym się nie bał niedyskrecji, postawiłbym na serjo hipotezę, że dzisiejszy poseł miasta Krakowa, póki był w szkołach, był niepoprawnym Schweitzerem, i że profesor musiał go ciągle napominać: „Zyblikiewicz, Hände auf die Bank!“ Książę marszałek niema tak rozległej władzy, i powinien uważać się za szczęśliwego, że tylko jeden