Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

brawo!), i takzwana inteligencja, wymyślili różnice między istotami. Nie uznajemy tych różnic, i póty nie będzie lepiej na świecie, póki nie ustaną sztuczne różnice między bratem człowiekiem a bratem n. p. ślimakiem! (Grzmiące brawo z jednej strony, a z drugiej okrzyki: Wyrzućcie go za drzwi!)
Prezydent: Zgromadzone istoty! Wolno jest wybić członka albo wyrzucić go za drzwi, ale nie wolno mówić o tem, bo to sprzeciwia się zwyczajom parlamentarnym. Istota Knurr ma głos!
Knurr: Zgromadzenie to ma cel....
Prezydent (przerywając mówcy): Zastrzegam się przeciw podejrzeniu, jakoby to zgromadzenie mogło mieć jaki cel! Kto to śmie utrzymywać? Czem daliśmy powód do takiej potwarzy? (Okrzyki: Tak, tak! Nie, nie! Wolność zdania! Za drzwi! pal go! milcz, człowiecze! Ty sam człowiek! Aj, aj, moje ucho! Patrol! Patrol! Gdzie jest komisarz policji?)
Prezydent oświadcza, że posiedzenie jest zamknięte, i dziękuje zgromadzeniu za położone w nim zaufanie i za wzorowe zachowanie się.
Nie śmiałbym utrzymywać, że korespondent Pester Loyda nie dodał nic ze swej fantazji do opisu tego posiedzenia, ale to pewna, że u nas „pojęcia“ jeszcze nie są tak wyrobione, jak za granicą, choć jesteśmy podobno na najlepszej drodze do osiągnięcia takiej doskonałości. Rozpoczniemy reformę od zniesienia tytułu doktorskiego i od wyproszenia za drzwi reprezentantów publicystyki, a potem pozostałe „istoty“ będą się „kudłać“ między sobą, póki najmocniej wykudłany nie zawoła o patrol i o komisarza policji.
Ażeby jednak Czas z tych kilku uwag, żartem wypowiedzianych, nie wyciągnął znowu na serjo wniosku, że Towarzystwo narodowo-demokratyczne we Lwowie dąży do obalenia „chrześciańskiego ustroju społeczności ludzkiej“, pospieszam dodać, że dotychczas w Towarzystwie tem, oprócz ludzi, spostrzeżono tylko bardzo małą liczbę „istot“ innych. Najnowsze czynności Towarzystwa okazały, że większość jego przystępną jest uczuciom największego umiarkowania w sprawach politycznych. Dobrzeby było, gdybyśmy byli mniej drażliwszymi na nazwy, które nam się nie podobają, albo na wywody, niemające praktycznego znaczenia. Poco to spierać się, czy Chrystus Pan był lub nie był demokratą? Każdy pojmuje demokrację po swojemu: organ krakowski widzi w niej czerwonego upiora, a „Organ demokratyczny“ środek na zebranie przymusowych abonentów. Obydwa organa mogły przekonać się, że są w błędzie, mianowicie co do stowarzyszonej demokracji lwowskiej.
Z Wołoszy zaniósł jeden z tamtejszych korespondentów do uszu opinii publicznej skargę na Kronikę lwowską, z powodu zrobionej przezemnie uwagi, że korespondenci owi wobec ludności miejscowej przemawiają nieraz tonem, przypominającym arogancję, z jaką dzienniki niemieckie podnoszą tutejsze swoje kolonie do znaczenia odnóg ojczyzny wielko-germańskiej. O ile miło nam jest, że ziomkowie nasi, osiedleni na Bukowinie, odznaczają się tam inteligencją i że przechowują w nielicznem swem gronie patrjotyczne uczucia polskie, o tyle pragnęlibyśmy, aby deklamacje o jakiejś specjalnej misji cywilizacyjnej nie wywołały niechęci między ludnością miejscową. Powiadają raz, że Bukowina niema żadnej narodowości, a potem mówią znowu o stronnictwie narodowem rumuńskiem, i przeciwsta-