Strona:Jana Hr. Potockiego Podróż do Turcyi i Egiptu.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sam Fejruz schroniony wewnątrz swego seraju, podawał się czułym pieszczotom żony swéj i dzieci. Fatme mówiła mu: »Kochany Fejruzie! jak wiele trudów ponieść musiałeś, na jak wiele narażony byłeś niebezpieczeństw!« — »Jak wiele pięknych pereł widzieć musiałeś w morzu perskiém!« (mówiła młoda Zilia) — »Jak musiałeś być kontent, (rzekł mały Rustem) tak długą odprawiając podróż.« Fejruz im odpowiedział: »Te trudy i niebezpieczeństwa nie przelękły mię, bom wiedział, że nieoddzielne są od podobnéj podróży. Perły golfu perskiego nie kupiły mię, bom widział z bliska nieszczęsny stan nurków, którzy je zbierają; żebym się zaś nie dał uwieść uciechom, dosyć mi było pamiętać na śmiertelną płachtę, którą nam Prorok nakazuje nabyć w Mece, i ta to jest jedna rzecz, która się z tak długiéj przywozi podróży.«
Fejruz bawił się przez czas niejaki niewinnemi dzieci swych pytaniami, potém zaś w ten sposób pielgrzymkę im swoję opowiadał:

»Zaledwiem wyszedł z ciaśniny, która przedziela prowincyje perskie z Uzbekiem, ujrzałem się w równinach Korassanu: zdało mi