Strona:Jana Hr. Potockiego Podróż do Turcyi i Egiptu.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi, drugi raz ze szturmem bliską obiecywał burzę. Majtkowie chcieli daléj płynąć, alem ich przymusił udać się do portu Stanslawa. Na dobre nam to wyszło; bo zaledwie wysiedliśmy na ląd, wiatr tak się wzmocnił, iż rzucał nam na twarz piasek a nawet i zwir tak silnie, że ledwie postępować mogliśmy. Słowem, był to uragan, czyli szturm mocny, i z ciężkością dostaliśmy się do pierwszych we wsi domostw.

25. Z Oczakowa.

Dwudziestego drugiego przybyłem do Oczakowa; chciałem stanąć w mieście, alem więcéj w tym znalazł trudności niżelim się spodziewał: napełnione jest teraz żołnierstwem świeżo przybyłem którym wiele daje się wolności dla tego, żeby nie powrócili do domów. Basza chcąc zapobiedz kłótniom, zakazał cudzoziemcom aby nie wychodzili z dolnéj części miasta gdzie jest port i magazyny, tam też się kończą wszystkie moje przechadzki. Trawię czas w kafenhauzie gdzie widuję wiele Turków, którzy tytuń palą i nic nie mówią. Przychodzą czasem i Tatarowie przybyli z Krymu, łatwo ich można poznać po ich fizognomii; Turcy po-