Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w Przypuście przez pięć dni; z skrytego bowiem losów zrządzenia nie mogli budownicy w ciągu tak długiego czasu złożyć i ustawić mostu, który dawniej, kiedy król szedł z wojskiem do Prus, za pół dnia postawiono. Sam król także nie bez trudności i zamieszania przebywał Wisłę, tak że i w tej mierze uważano wielką pomyślności odmianę. Ztąd zatém rozeszło się różnemi strony do domu wojsko Polskie, obładowane złotem, srebrem i rozmaitemi kosztownościami, które każdy z radością niósł do swych ojczystych progów.

Król odjeżdża do Torunia, a Jaśko Sokoł starosta Radzyński ginie od zadanej trucizny: synów zmarłego król bierze w ojcowską opiekę.

W Sobotę, w dzień Przeniesienia Ś. Stanisława, Władysław król Polski ruszywszy z Przypustu przybył do Raciąża; w Niedzielę zaś, w dzień Ś. Wacława, na statkach w nie bardzo licznym orszaku zawinął do Torunia, kędy lud i wszystkich kościołów duchowieństwo wyszedłszy przeciw niemu w processyi, wysiadającego z statku przyjmowało z uczciwością (lubo proboszczem Toruńskim był mnich Krzyżacki) śpiewając to Responsorium: „Twoja jest potęga, twoje królestwo Panie!“ (Tua est potentia, tuum regnum Domine), i wprowadziło go do kościoła parafialnego Ś. Jana. Tu król wysłuchawszy odśpiewanej uroczyście mszy świętej, udał się do zamku Toruńskiego dla przyjęcia posiłku, który codziennie na jednym tylko kończył się obiedzie. Właśnie do króla Jego Miłości przybył wtedy Jaśko Sokoł starosta królewski w Radzyniu, i tu smutna spotkała go przygoda. Zaproszony bowiem od jednego z mieszczan Toruńskich na biesiadę i rybą otruty, zapadł w ciężką chorobę, dla której z rozkazu królewskiego odwieziono go do Brześcia, gdzie wkrótce umarł i pochowany został. Ze wszystkich Czechów, którzy służyli w wojsku królewskiém, tego król najwięcej cenił, dla jego rzadkiej ku sobie przychylności, odwagi rycerskiej, i innych zacnych przymiotów. Jakoż wynagradzając zasługi zmarłego, dwóch pozostałych po nim synów, Mikołaja i Jarosława, wziął w ojcowską niemal opiekę, kazał ich w Krakowie jak najstaranniej wychowywać, uczyć łacińskiego i niemieckiego języka, i w różnych ćwiczyć umiejętnościach, któremi najbardziej kształcić się zwykły umysły. Potém zamek Radzyń oddawszy w zarząd Dobiesławowi Puchale i Wojciechowi Malskiemu, na prośbę kobiet Toruńskich uwolnił z więzów Mikołaja Nostwicza, sam zaś wieczorem z Torunia do zamku Nieszawskiego na statku popłynął. Przy odjeździe, panie zacniejsze, niewiasty i dziewice Toruńskie, obstąpiły Władysława króla Polskiego, i żartobliwemi słowy, w których mieściły się razem prośby, przemawiały za sobą: „aby król