Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Henryk v. Plauen obrany mistrzem Pruskim zbiera pieniądze na wojnę i przedaje w Czechach dobra Krzyżackie.

Henryk v. Plauen wyniesiony na godność mistrza Pruskiego, chcąc wetować poniesionej klęski i utracone ziemie Pruskie odzyskać, wyprawił posłów do Wacława króla Czeskiego, i znaczne dobra swego zakonu Chomątów w królestwie Czeskiém, przynoszące dochodu cztery tysiące czerwonych złotych, przedał temuż królowi Wacławowi za sto piętnaście tysięcy, w nadziei odkupienia ich późniejszym czasem; do dziś dnia jednak ich nie wykupiono. Za te pieniądze zaś zebrawszy zaciężne wojsko, rozpoczął wojnę na nowo. Inne prócz tego sto tysięcy czerwonych złotych otrzymał pożyczką od mieszczan Gdańskich, którzy chętnie mu je wyliczyli, zamierzając już wtedy poddać się jego panowaniu.

Zdobycie zamku Radzynia.

W Niedzielę, w dzień Ś. Mateusza, dwudziestego pierwszego Września, król ruszywszy obozem z pod miasta Kwidzyna, przybył z rana pod zamek Radzyń (Radzin), który wojsko królewskie od czasu stoczenia walnej bitwy aż do dnia tego ciągle oblegało, acz miasto samo już było zajęte i dotrzymywało posłuszeństwa królowi. Wytknąwszy stanowisko obozowe o ćwierć mili od zamku nad jeziorem Meldsee (Meldeze) namyślał się król, czyli miał zwinąć oblężenie, czy raczej dobywać zamku. Nareszcie osądzono, że próżnoby król kusił się o jego zdobycie, gdy zamek położeniem samém i sztuką silnie był obwarowany, a nadto dzielnych miał obrońców: postanowiono atoli nazajutrz udać przygotowanie do szturmu, dla doświadczenia, azaliby oblężeńcy trwogą zdjęci nie skłonili się do poddania zamku. Najpierwej więc przyzwawszy celniejszych obywateli zamku Radzynia do osobistej rozmowy, namawiał ich król, aby zamek dobrowolnie poddali dla uniknienia krwi rozlewu. Ale gdy oni na to przystać nie chcieli, odłożył szturm do dnia następnego. Ten zamiar nie tak w pomyśle jako raczej w skutku był szczęśliwy. Skoro bowiem rozeszła się wieść w obozie, że król nazajutrz postanowił uderzyć na zamek, rycerstwo zaledwie posiliwszy się nieco w południe, z własnej ochoty i bez rozkazu królewskiego chwyciło za broń i pobiegło pod mury Radzynia. Nikt nie prowadził ich do szturmu, ale sami, rzuciwszy się z najgorętszym zapałem, nacierać poczęli ze wszystkich stron i dobywać zamku. A lubo Krzyżacy i inni oblężeńcy przez pięć godzin przeszło z wielką bronili się walecznością, gdy wszelako rycerstwo Polskie