Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/685

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Wielka część wojska króla Władysława, pierzchnąwszy z bitwy ginie z głodu i zimna.

Uciekającym zaś Węgrzynom, Wołochom i innym oddziałom królewskiego wojska strach powszechny tak raźne do nóg przypinał skrzydła, że Jan wojewoda i wódz wyprawy, mając dobrych przewodników, w przeciągu dwóch dni i tyluż nocy na brzeg Dunaju i do zatoki Delafflocze zdążył, zkąd potém przeprawił się na Wołoszczyznę. Niektórzy przez trzy, inni przez cztery, a nawet pięć dni i nocy nic nie jedząc, dopędzili na brzeg tegoż Dunaju, przez step obszerny, który zwyczajną konną jazdą zaledwo w dziesięciu a najmniej w ośmiu dniach przebyć można, a w którym nigdzie człowiek nie znajdzie nic dla siebie; niektórzy przez trzy dni jeżdżąc nie mogli natrafić wody, wielu zatém posłabło z głodu i pragnienia. Taka była niedola uciekających, a przecież w zawody uciekali. Okrom zaś Wołochów, nikt nie wiedział dokąd szedł; każdy bowiem pędził w tę stronę, w którą go pognała trwoga, albo los ślepy poprowadził. Ci, którzy nie mieli z sobą Wołochów, odbywali drogę na oślep. Wołosi tylko, w dzień przy jasności słońca, w nocy przy brzasku gwiazd, chociaż niekiedy kołowali błędnie, bezpiecznie przecież zdążyli do Dunaju. Lecz ci, którym nie dostało się mieć Wołochów za przewodników, wbiegli na ziemie Tureckie, biorąc je za chrześciańskie, albo zabłąkani ginęli z głodu lub zimna. A tak, większą liczbę wojsk królewskich zgładził głód, zimno i błędna włóczęga, niżeli oręż Turecki. I gdyby Turcy nie byli od króla tak mocno porażeni, a mieli siłę po temu puścić się w pogoń za uciekającymi, byliby wszystkich wyłapali w puszczy, albo wycięli, albo wreszcie, gdyby im dotrzeć przyszło za zbiegami aż do Dunaju, byliby ich w tej rzece potopili. Ale Bóg tak wielkich sił w bitwie użyczył samemu królowi, że ktokolwiek w niej ocalał, jemu tylko winien był swoje ocalenie. Wielu zaś Turków, którzy w pierwszém spotkaniu pobici, ścigani byli od króla na kilkanaście tysięcy kroków, nie oparli się aż w Adryanopolu, gdzie rozpuściwszy sami wieści o swojej klęsce i zwycięztwie króla Władysława, napełnili całe miasto postrachem. Wszyscy mieszkańcy Adryanopola o tém tylko myśleli, dokąd mieli uciekać, i w jaki sposób z Europy morzem do Natolii się przeprawić.