Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skiego (Brzoglowy) obawiano, nie mógł więc z swoją chorągwią znajdować się w bitwie.

Wyrzuty podkanclerzego nawracają Czechów do wierności i posłuszeństwa.

Tegoż dnia, trzechset zaciężnych żołnierzy Czeskich odstąpiło obozu królewskiego, bez wiedzy i zezwolenia króla, nie wiadomo czyli z bojaźni, czy za wzięte od nieprzyjacioł myto. Gdy Mikołaj podkanclerzy królestwa Polskiego, postępujący w tyle za obozem królewskim, spotkał ich opuszczających wojsko, i zapytał, „dokądby i z jakiej przyczyny ustępowali,“ a oni odpowiedzieli, „że dlatego obóz opuszczają, iż im król należnego nie zapłacił żołdu:“ „Wiem ja, rzekł podkanclerzy, że Władysław król należny wam żołd, jeszcze wprzódy nim go wysłużyliście, rzetelnie wypłacił; a do opuszczenia obozu skłania was nie tak krzywda doznana, o którą wprzódy należałoby wam się użalić przed królem lub radnemi pany, ale raczej bojaźń i tchórzostwo, gdyście się dowiedzieli, że król w dniu dzisiejszym bitwę z nieprzyjacielem stoczyć postanowił.“ Te słowa tak mocno tchnęły Czechów, że poniechawszy zamiaru, wrócili na opuszczone stanowisko, i z rycerstwem królewskiém zamierzającém walkę pospieszyli do bitwy.

Król Władysław wstąpiwszy na pagórek, przypatruje się wojskom nieprzyjacielskim, i mniej zdatnych odsyła do taborów obozowych.

Gdy Władysław król Polski skończył do ostatka swoje modlitwy, na nalegające prośby i wołania nie tylko Alexandra wielkiego książęcia Litewskiego, ale i rycerzy swoich, którzy go do bitwy wzywali, powstał, i przywdziawszy zbroję, świetnym od głowy aż do nóg okrył się rynsztunkiem, gdy rycerze na nowo wołać i nalegać poczęli, aby czém prędzej wydał znak do bitwy; zdawało się bowiem, że wszystko szło opieszale. A chociaż tak Polskie jak i Litewskie wojsko, uszykowane w porządne hufce, wystąpiło do boju, i nieprzyjaciel z przeciwnej strony stał w gotowości i z orężem w ręku, tak iż oba wojska zaledwo na rzut strzały od siebie były oddalone, i już nawet pojedyncze między niemi zagrały harce; uważano przecież za rzecz przyzwoitą, aby czekać, aż król sam wyda hasło do spotkania. Rycerze Polscy przyrzekli sobie święcie zwyciężyć albo zginąć. Prusacy nie mieli snadź tej stałości ducha, składało się bowiem ich wojsko z zbieraniny ludzi rozmaitego rodu i języka, chałastry rzemieślników, pachołków i ciurów, niezdatnych i nieużytecznych do wojny. Zaczém król w pełnej zbroi, siadłszy na