Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Polacy zamek Jasieniec rabują i palą.

W Poniedziałek po Ś. Wawrzyńcu, wojsko Polskie, strawiwszy wszelkie zapasy, jakie z przyległych okolic pozbierano, z wielką pociechą i radością Gdańszczan odstąpiło od miasta, i sześciu pochodami przybyło pod Tucholę: ale gdy w pobliżu zatknąć chciało obozy, nie dopuściły im tego miotane gęsto z dział zamkowych pociski. Przymuszone więc oddalić się od miasta, stanęło o pół mili drogi. Ztamtąd znowu ruszywszy, pomknęło się do Jasieńca, gdzie przez dwa dni spoczywało pod namiotem. Przybyli bowiem komturowie, rycerze i mieszczanie Pruscy w celu rokowania o pokój. W ciągu tego czasu, gdy starszyzna zajmowała się układami, wojsko Czeskie głodem nękane odeszło ku Bydgoszczy, aby mogło w Polsce zasilić się i zaopatrzyć w żywność: pod Jasieńcem zaś, garstka młodszych rycerzy, dodawszy sobie nawzajem serca, bez wiedzy i nakazu wodzów, zerwała się do dobywania zamku. O czém gdy gruchnęła wieść w obozie, wszystko wojsko chwyciło za broń, i jakby na wydane hasło pospieszyło za braćmi. Obskoczywszy ze wszystkich stron zamek, z wielką żwawością i ochotą i tak gwałtownie nań uderzyło, że mniemałbyś iż to jeden mąż i w obec króla swojego bój staczał; starosta zaś Bydgoski Dobiesław Puchała z swoich dział wielkich szturmował silnie do zamku. A lubo oblężeńcy zamkowi przez kilka godzin niemniej silny stawiali opór, wszelako widząc, jak uporczywie na nich nacierano, trwogą zdjęci ustąpili przemocy; a Polacy opanowali zamek Jasieniec, straciwszy jednego tylko rycerza Jana Lewina, szlachcica herbu Róża, z Wilczyna, który gdy się wdzierał na przedmurze, ugodzony kamieniem poległ. Zabrano wszystkę w zamku znalezioną zdobycz; sam zaś zamek, który znaczną można było obsadzić załogą, przez lekkomyślność jednego z Polaków podpalony zgorzał. Za głowę poległego Jana Lewina, wszystkich jeńców w pień wycięto, i żadna żywa nie ocalała dusza. Tak zaś srodze mszczono się za krew poległych, że nawet tych, którzy się pod odzieżą Polską chcieli utaić, troskliwie powyszukiwano, i w ręku prowadzącej ich straży pomordowano. Od tego czasu miejsce, na którém stał zamek Jasieniec, zamieniło się w bezludną pustynię.

Krzyżacy przyspieszają ugodę pokojową, która gdy stanęła na czas pewny, zwycięzkie wojsko Polskie wraca i rozchodzi się do domów swoich.

Dobycie i spalenie zamku Jasieńca, jako też sprawiona w nim rzeź mordercza, wielce ubodła obecnych komturów i posłów Krzyżackich; narzekali