Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z stosownemi zleceniami swoich radców do Połubic, albo, coby dogodniej dla nich było, do Parczowa, gdzie obie strony mogły snadniej znaleźć gospody i potrzebną żywność“; przyczém upewniali książęcia, „że posłom jego wszelkie opatrzą bezpieczeństwo.“ Ale książę Świdrygiełło, który codziennie więcej oddawał się pijaństwu, niżeli sprawom publicznym i obradom, na nalegania prałatów i panów Polskich wątpliwą i niepewną dawał odpowiedź. Raz obiecywał, że posłów swoich wyprawi do Połubic, a drugi raz, że do Parczowa; to znowu twierdził, że listy ochronne były fałszywe lub niedostateczne, to zarzucał, że jemu i jego posłom nastawiono zdradzieckie sidła. Takiemi pozorami i wymówkami, czy-to po pijanu, całe dni bowiem trawił na opilstwie, czy z umysłu używając chytrości i podstępu, łudził prałatów i panów Polskich, napróżno i aż do unudzenia przez dni kilkanaście wyczekujących w Parczowie.
Ukazała się była pod te czasy na niebie kometa, ale nie wielka, która swą miotłę rościągała od wschodu ku północy, a w ośmiu dniach bieg swój skończywszy zniknęła. Wszyscy prałaci i panowie, którzy wtedy zjechali się byli do Parczowa, wnosili, że ta kometa wróżyła książęciu Świdrygielle wygnanie albo śmierć, i bliską na Litwie rzeczy zmianę. Jakoż nie omylili się w tém mniemaniu, następująca bowiem jesień sprawdziła niepomyślną wieszczbę. Gdy więc prałaci i panowie Polscy, którzy w Parczowie posłów i pełnomocników książęcia Świdrygiełły, mających z nimi pokój układać, napróżno przez dni kilkanaście oczekując, poznali, że daremne były wszystkie ich prace i usiłowania, jakie podejmowali w Brześciu, uchwalając poselstwo, aby według postanowienia umówić pokój żądany; wyjechali z Parczowa i wrócili do Lublina do króla Władysława, który zmartwił się nie pomału, że brat jego ulegał tak sprosnym wadom uporu i pijaństwa.

Polacy wyznaczają następcą po królu Władysławie syna jego pierworodnego, i naradzają się o środkach odparcia nieprzyjacioł królestwa Polskiego.

Z Lublina wyjechawszy król Władysław, zwykłemi drogami przybył na ostatki do Jedlny, gdzie z królową Zofią wszystkie dni zapustne przepędził. Pozjeżdżali się i wtedy do Jego królewskiej Miłości Ziemowit książę Mazowiecki, i wielu prałatów i panów. Z Jedlny wyruszywszy w Niedzielę pierwszą postu, przez Iłżę przybył we Czwartek do klasztoru Ś. Krzyża. Ztamtąd na Niedzielę drugą postu przez Opatów zjechał do Sandomierza. Z Sandomierza zwykłemi drogami do Nowego miasta Korczyna, gdzie znowu z swymi pany radnymi przez dni kilka sprawy publiczne załatwiał. Z Korczyna zmierzając ku Krakowu przybył do