Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Polscy panowie radni wraz z królem swoim wyjeżdżają z Łucka. Czesi ziemię Szlązką pustoszą. Witołd oświadcza, że od Zygmunta króla Rzymskiego zamierza przyjąć koronę, o czém król Polski i senat słyszeć nie chcą.

Gdy książę Witołd zgromadzenie opuścił, wszyscy panowie Polscy poczęli gorzko narzekać i sarkać, że chytrością króla Zygmunta zgotowana tak zgubna trucizna nie łatwo da się umorzyć i wiele serc swym jadem zatruje. Powstawano i na Władysława króla ostremi wyrzuty, że brata swego Witołda i ojczyznę Litwę chciał wywyższać ze szkodą i niebezpieczeństwem królestwa Polskiego; że wnet spadnie na niego to złe, które sam zrządził, i niezadługo uczuje, ile nieszczęścia sobie i domowi swemu i całemu królestwu samochcąc sprowadził. Wszyscy byli tego zdania, aby jak najprędzej Łuck opuścić, radząc niemal uciekać, aby nie uledz tak niebezpiecznej zarazie. Zaczém udali się do króla Władysława i czynili mu cierpkie wyrzuty, mówiąc: „Tenże-to ma być owoc zjazdu, na który nas powołałeś, aby tak ogromne dziedziny od królestwa twojego odrywano? Któż-to śmiał, Miłościwy Królu, namawiać cię, owszem skłonić do zezwolenia na tak wielką krzywdę? Poddałeś głowę twoję pod młot, od którego razów polężesz. Człek ten nieprzyjazny, Zygmunt król Rzymski nie w innym przybył tu celu, tylko aby cię poróżnić i krwawą zwaśnić niezgodą z bratem twoim książęciem Witołdem. Nie może bowiem w inny sposób nasycić swojej żądzy nieprawej, zawistném patrząc okiem na waszą braterską zgodę. Opuść i ty, błagamy cię, jak najrychlej to miejsce, z którego my niezwłocznie uciekamy. Nie możemy bowiem ścierpieć ani obecnością naszą uświęcać zamachów tak chytrze uknowanych, na twoję i potomków twoich, do następstwa po tobie przeznaczonych, zgubę. Powstań! oto wisi nad naszemi głowami burza srogiej i straszliwej wojny. Widzisz chmurę brzemienną w pioruny, która wszystko krwawą zaleje powodzią, jeżeli do jej rozpędzenia nie obmyślą się za pomocą Bożą wczesne i skuteczne środki.“ Władysław król ze łzami w oczach dziękować im począł za ich wierność i przychylność; przeczył, aby na koronacyą książęcia Witołda miał kiedy zezwalać, i oświadczył, że chętnie wyjedzie i uda się dokądkolwiek mu wskażą. Zaczém prałaci i panowie Polscy, wybrawszy się wszyscy razem, Łuck opuścili. Władysław król zaraz następującej nocy za nimi pospieszył, obawiając się, aby ich nie pogniewał, gdyby się w miejscu dłużej zatrzymał. Wyjazd ten tak nagły i niespodziewany równie króla Zygmunta jak i książęcia Witołda nie mało zakłopocił i przeraził; a jeżeli nie zmienił w nich zamiaru koronacyi, przynajmniej go opóźnił. Od tego jednak czasu, przyjaźń Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego z królem Władysławem i kró-