Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Witołdem, książęciem Litewskim, w mieście Horodle nad rzeką Bugiem, zostawiwszy królową Zofią w Medyckim dworze. Gdy na ten zjazd ci tylko z Polskich panów radnych, którzy zwykle potakiwali w zdaniach królowi i książęciu, prywatnie wezwani przybyli (innych bowiem śmielszych i otwartszych w mowie, aby nie czynili przeszkody, nie przypuszczono do rady), zabrał głos Alexander Witołd i oświadczył, „że jak z doniesień pewnych i ostrzeżeń dobrze mu wiadomo, królowa Polska Zofia, niebaczna na wstyd i uczciwość, z niektórymi rycerzami Polskimi (tych po nazwisku wymienił) skryte ma zaloty; i jeśli wcześniej złemu się nie zaradzi, obawiać się trzeba, aby przy zwykłej płci swojej ułomności w gorsze nie popadła błędy, z własną króla i królestwa ohydą, zwłaszcza gdy wiek, uroda, umysł swobodny, dostatek i wygody życia wiele do tego nastręczają sposobności: że więc wspomnianych dworzan należy pobrać i uwięzić, a królową Zofią mieć pod czujnym dozorem, ująwszy jej nieco obroku.“ Król, tknięty boleśnie takiem doniesieniem, nie mógł jednakże wymiarkować, czy książę Witołd szczerze miał na celu ocalenie sławy królewskiej, czyli też chciał wystawić królową na hańbę i obmowę, od dawna będąc na nię zagniewanym: czego i ja, przy mojém słabém rozumieniu, nie chcę wcale za prawdę podawać. Władysław król i obecni radcy zgodzili się na wniosek książęcia Alexandra, który z pochwałą przyjęto i w największej tajemnicy uchwalono, aby owych dworzan pochwytać, a niektóre panny, najzaufańsze u królowej Zofii, od dworu oddalić, samą zaś królową w ściślejszej chować grozie. Książę Witołd, zazwyczaj prędki i niepomiarkowany, żądał, aby rzeczoną Zofią wraz z podejrzanymi dworzany do niego odesłano, a w popędliwości swojej układał już na nich kary, sroższe niżby ktokolwiek był sądził. Natychmiast postanowiono wykonanie uchwały, i Hińcza z Rogowa, Piotr Kurowski, Wawrzyniec Zaremba z Kalinowy i Jan Kraska schwytani zostali i osadzeni w więzieniu, gdzie ich przez długi czas trzymano; Jan z Koniecpola, Piotr i Dobiesław ze Szczekocin, rodzeni bracia, pouciekali. Na królową zaś Zofią książę Witołd u króla Władysława ściągnął podejrzenie, jako ten, który miał sposobność poznać jej skłonności i obyczaje, gdy na jej dworze przebywał. Dwie panny dworskie, Katarzynę i Elżbietę Szczukowskie od dworu królowej Zofii oddalono i zawieziono do Alexandra Witołda do Litwy, gdzie powydawane za mąż stale już zamieszkały. Badano je z wielką usilnością, azali wiedziały co o małżeńskiej niewierności królowej, i postanowiono wydać je na męki, jeśliby prawdy rzetelnej wyjawić nie chciały. A gdy kaźniami zmuszone do wyznania tajemnicy, stwierdziły podejrzenia rzucone na królową i dworzan, Alexander Witold nalegał, aby wszystkich ukarano śmiercią, czemu zaledwo oparło się kilku panów Polskich. Wszelka bowiem władza