Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gnął i wielki książę Alexander z swoim ludem i wodzem Tatarskim, mającym tylko trzystu Tatarów w swoim zastępie. Wyszedł na jego spotkanie Władysław król Polski, otoczony orszakiem książąt i rycerzy, na ćwierć mili drogi, a przyjąwszy go z uprzejmością do obozów swoich zaprowadził. Przez trzy dni potém zatrzymał się król Władysław z książęciem Alexandrem na tém stanowisku, dopóki nie pościągały chorągwie wszystkich ziem królestwa Polskiego i nie przeprawiły się przez rzekę Wisłę. Postawił zaś król Władysław przy moście wybrany zastęp rycerstwa, i wyznaczył zbrojnych towarzyszy, którzyby na przeprawie przez most przestrzegali natłoku i nieporządku; a krańce mostowe opatrzył grubemi z drzewa oporami, które kobyleniami zowią, aby się nikt do brzegów nie przybliżał. Wchodziło więc wojsko na most równemi i porządnemi szyki, wraz z pociągami, końmi i czeladzią obozową. A gdy już wszystkie wojska królewskie po owym moście przeszły szczęśliwie rzekę Wisłę, z rozkazu króla rozebrano natychmiast most, i odwieziono do Płocka, zachowując go do późniejszej z powrotem przeprawy.

Jakób biskup Płocki zagrzewa swoją przemową rycerstwo Polskie do boju.

W ciągu owych trzech dni, przez które Władysław król Polski wraz z Alexandrem książęciem stał nad rzeką Wisłą, święto Nawiedzenia Najś. Maryi, przypadające we Środę, obadwaj z starszyzną swoją i rycerstwem w klasztorze Czerwieńsku obchodzili. Jakób zaś biskup Płocki, jako pasterz dyecezyi, po odprawioném uroczyście nabożeństwie, miał kazanie w polskim języku do całego wojska, licznemi tłumy do kościoła zgromadzonego; a jako mąż uczony i wymowny, rozwiódł się obszernie o sprawiedliwej i niesprawiedliwej wojnie, wykazując licznemi i przekonywającemi dowody, że wojna zamierzona przez króla z Krzyżakami była słuszną i sprawiedliwą. Tą dziwnie do serca trafiającą mową wszystkich rycerzy umysły do walki i obrony ojczyzny przeciw nieprzyjacielowi pobudził i zapalił.

Dobiesław Skoraczowski, wysłaniec posłów króla Węgierskiego, wróciwszy od króla Władysława do Torunia, zdaje sprawę o Polakach rzetelną i prawdziwą, z której mimo tego szydzi mistrz Ulryk.

W ciągu także tych trzech dni, przybył do obozu królewskiego Dobiesław Skoraczowski, wysłany od panów Węgierskich, Mikołaja Gary i Ścibora z Ściborzyc, do Władysława króla z prośbą, „aby