Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ciołka pisarza do Zygmunta króla Węgierskiego, z udzielonym temuż królowi listem ochronnym, i zaręczeniem rzeczywistego w przejeździe przez Polskę bezpieczeństwa. Ale Zygmunt król Rzymski i Węgierski, zmieniwszy swój zamiar i przyrzeczenie dane królowi Polskiemu Władysławowi, oświadczył, że dla różnych przeszkód do Prus osobiście jechać nie mógł. Dwóch atoli królestwa swego baronów, to jest, Mikołaja Garę, wojewodę Węgierskiego, i Ścibora z Ściborzyc wojewodę Siedmiogrodzkiego, szlachcica Polskiego herbu Ostoja, z przydanym im towarzyszem Jerzym Gersdorfem (Kersdorf) Ślązakiem, wysłał w poselstwie, niby celem odwrócenia wojny, rzeczywiście zaś dla wyłudzenia czterdziestu tysięcy złotych, które mistrz i zakon Krzyżacki zobowiązał się był królowi Zygmuntowi wypłacić, jeśliby Władysława króla wystawił na niebezpieczeństwo. Ci więc Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego posłowie, kiedy jeszcze Władysław król Polski bawił w Krakowie, przybyli do Krakowa, mając dwieście jazdy w swoim orszaku. Król Władysław przyjął ich z uprzejmością, obdarzył upominkami, i pozwolił im udać się przez królestwo Polskie do Prus; a nadto przydał im przewodników, którzy nie tylko bezpieczne czynili im przejście, ale z rozkazu króla w całym przez kraj Polski pochodzie wszelkie ich opatrywali potrzeby. Dlatego zaś Władysław król Polski posłów Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego rad do Prus wyprawił, żeby albo pokój stały z Krzyżakami zjednali, albo wstrzymali zamierzoną wojnę, albo przynajmniej świadkami byli umiarkowania i dobrych jego chęci, i aby na Krzyżaków samych spadła wina, że zmuszony koniecznością i z słusznej przyczyny wziął się do oręża.

Król Władysław wyjeżdżając na wojnę Pruską, zostawia w zamku Krakowskim Mikołaja Kurowskiego arcybiskupa Gnieźnieńskiego namiestnikiem swoim, do załatwiania z ramienia królewskiego wszelkich spraw krajowych.

Urządziwszy i przygotowawszy Władysław król Polski wszystko, co do pomyślnego prowadzenia wojny Pruskiej zdało mu się potrzebném, a w zamku Krakowskim zostawiwszy Mikołaja Kurowskiego arcybiskupa Gnieźnieńskiego (który w czasie wyprawy Pruskiej miał namiestniczo królewską piastować władzę, i załatwiać wszystkie wyniknąć mogące sprawy), we Czwartek przed Zielonemi Świątkami wyruszył z Krakowa, i przez Mogiłę, Proszowice, Wiślicę, przybył do Nowego miasta Korczyna. Pozostałe wojsko i drużynę nadwornego rycerstwa już był wcześniej rozpuścił do domów, aby się sposobili na wyprawę Pruską; sam