Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Bolesław Świdrygiełło uwięziony przez Alexandra wielkiego książęcia Litewskiego, wymknąwszy się z zamku Krzemienieckiego, który był podstępem opanował, u Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego szuka schronienia.

Alexander Witołd, wielki książę Litewski, mając ciągle w podejrzeniu książęcia Bolesława Świdrygiełłę, brata Władysława króla Polskiego, i obawiając się, aby na jego zgubę lub złożenie go z stolicy wielkiego księstwa nie uknował spisku z innemi książęty i panami Rusi, którzy mu wielce byli przychylni z powodu, że sprzyjał ich obrządkowi; kazał go uwięzić i po różnych miejscach trzymać pod strażą. Nareszcie obawiając się żeby go nie wydano, zamek Krzemieniec odebrał Rusinom, i osadziwszy w nim Bolesława, puścił go dzierżawą Konradowi z Frankenbergu, szlachcicowi Polskiemu, który jako mąż prawy i uczciwy, z rzeczonym Bolesławem Świdrygiełłą obchodził się ludzko i łaskawie; a niepomny na swoje poruczenie, i stan niewolniczy tego, który mu był w straż powierzony, przypuszczał do jego towarzystwa Ruskich książąt i panów, ufając, że za tyle ludzkości i uprzejmości nie od ważyliby się na knowanie jakiejkolwiek zdrady przeciw niemu i zamkowi, który miał w dozorze. Aliści Bolesław Świdrygiełło, zmówiwszy się tajemnie z Rusinami, nocą w Wielki Piątek wykonał zamiar zdradziecki, który był z nimi ułożył. Rusini bowiem w znacznej liczbie zebrani, jako to książęta Daszko, Alexander, Nos i inni, wdarłszy się na mury po drabinach, i wpadłszy do zamku, uwolnili z więzów Bolesława Świdrygiełłę. Powstał wielki rozruch w zamku; który chcąc Konrad Frankenberg starosta miejscowy uśmierzyć i książęcia Świdrygiełłę zatrzymać w ucieczce, pochwycił oręż i tarczę, i wybiegł zbrojno, ale otoczony od licznej zgrai Rusinów legł pod ich mieczem. Książę Świdrygiełło z łatwością opanował zamek; ale nie śmiejąc się w nim trzymać, umknął wraz z swymi o świcie, i udał się do Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego z obawy przed srogością i przemocą Alexandra Witołda. Przyjął go król Zygmunt łaskawie i podejmował z wielką uczciwością.

Mieszczanie Wrocławscy podnoszą rokosz i sześciu rajców śmiercią karzą.

Dnia dziewiętnastego Lipca, mieszczanie i pospólstwo miasta Wrocławia, z dawna oburzeni i zjątrzeni przeciw swoim rajcom, wyłamawszy wrota wpadli do wietnicy, i sześciu rajców, jako to Jana Saxa, Henryka Schmeth, Freybelka, Mikołaja Feystenlirk, Jana Stille