Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z Lochstadt do Dierzgowa czyli Koprzywna przeniesiony, z prośbą, „aby mu pozwolił schronić się kędy do swego domu, i pod swoją opieką i obroną przebywać, obiecując, że mu osobistej nie oszczędzi pomocy przeciw mistrzowi i zakonowi Krzyżaków.“ Na co gdy król Władysław przez wysłanego do Henryka v. Plauen rycerza Janusza Stębarskiego zezwolił, i kazał mu zbiedz do swego zamku Raciąża, a Henryk nazajutrz zaraz wybrał się z Koprzywna, Władysław król Polski, wróciwszy z Słońska, tajemnicę tę, nie wielu panom radnym wiadomą, a którą należało zamilczeć, przez słabość swego charakteru Janowi Kropidle książęciu Opolskiemu, biskupowi Włocławskiemu, który był pod ten czas obecnym w Raciążu, niewcześnie i nierozmyślnie wyjawił. Ten natychmiast, pchnąwszy jak najszybszego gońca do Torunia, zawiadomił mistrza Pruskiego Kochmeistra i komtura Toruńskiego o ucieczce Henryka. Schwytano zatém zbiega i odprowadzono w odleglejsze miejsce, gdzie przez długi czas dźwigać musiał więzy niewoli. Gdyby Henryk Plauen zdołał był uciec, a król Władysław dochował o nim tajemnicy, wielce królowi i królestwu Polskiemu mógłby był stać się użytecznym. Zagniewany bowiem przeciw niewdzięcznemu zakonowi, który od zagłady ostatniej ratował, zapewnie byłby przez złączenie się z Polakami nie mało usłużył ich sprawie.

Władysław król Polski przystaje na wyrok, aczkolwiek niesprawiedliwy, Zygmunta króla Węgierskiego, jako polubownego sędziego, w sprawie toczącej się między nim a Krzyżakami: ale zaczepiony orężem Prusaków, zbiera wojska na nowo.

Chcąc potém Władysław król Polski zatargi swoje z Krzyżakami i ich zakonem raczej sądową rozprawą niżli orężem ukończyć, wysłał do Budy Laskarego z Gosławic proboszcza Włocławskiego, mistrza Pawła Władymira doktora prawa kościelnego, kustosza Krakowskiego, mistrza Piotra Wolframa licencyata w prawie kościelném, i Zawiszę Czarnego z Garbowa, rycerza, hojnie pieniędzmi zaopatrzonych, do dalszego popierania sprawy z Krzyżakami przed sądem Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, i uzyskania z przedstawionych dowodów wyroku, który, jak tuszył król Władysław i jego radcy, miał dlań wypaśdź pomyślnie. Ci gdy w oktawę świąt Wielkanocnych przybyli do Budy, i w obecności Jana arcybiskupa Strygońskiego i innych panów Węgierskich, naznaczonych do roztrząśnienia sprawy, wynieśli przed sąd jak najmocniejsze dowody i obrony, przyczém obecni Krzyżacy raczej złotem i przekupstwem niżeli prawem dochodzili słuszności, Jan arcybiskup Strygoń-