Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

brańców przyprowadzili ich do Rypina. Tu dopiero kiedy ich pokuto i pokrępowano, wyznali przed nimi, że nie było żadnego innego wojska, prócz tej garstki, która ich pokonała i pobrała w niewolą. O czém usłyszawszy brańcy, poczęli dopiero płakać i rozpaczać, i sami to głośno przyznawali, że z przyczyny niesprawiedliwie toczonej wojny taka ich spotkała klęska i zawisł nad nimi miecz słusznej kary Bożej, gdy tak przeważni liczbą dali się pokonać nikczemnej garstce; mogli bowiem i u bram Gołubia, i potém gdy ich prowadzono, zważywszy swoje siły, a szczupły poczet Polaków, wszystkich wymordować. Z Rypina poprowadzono potém rzeczonych jeńców do Brześcia, aby ich przedstawić królowi Władysławowi: który podziękowawszy Bogu za tak wielką łaskę, wszystkich rycerzy i mnichów zakonu, tudzież Kursonów (Cursones), jako ludzi złej wiary, w wieżach poosadzał; innych zaś rycerzy zobowiązawszy przysięgą do stawienia się na rozkaz, z niewoli wypuścił.

Król Władysław po odbytym zjeździe z mistrzem Pruskim w Raciążu, i po umówieniu na jeden miesiąc rozejmu, opuszcza ziemię Pruską.

W dzień uroczysty Poczęcia N. Maryi, Władysław król Polski wyjechawszy z Brześcia przybył do Raciąża dla osobistego rokowania z mistrzem Pruskim. A gdy w to miejsce zjechał i mistrz Pruski Henryk v. Plauen, mając z sobą Eberharda biskupa Wircburskiego, tudzież wielu panów i rycerzy, Władysław król Polski przyjął go uprzejmie i wraz z całém towarzyszów gronem zaprosił na wieczerzę, gdzie go wspaniale ugościł. Tu rzeczony mistrz Henryk w czasie biesiadowania wszedłszy w poufalszą rozmowę z królem Władysławem, temi odezwał się słowy: „Zdarzały ci, Miłościwy królu, nieba i sam los przychylny po trzykroć najszczęśliwszą porę, w której mogłeś zamek Marienburski z łatwością zdobyć i kraje zakonu Krzyżackiego na zawsze opanować; ale nie umiałeś z sposobności korzystać. Najpierwej, kiedy poprzednika mego Ulryka mistrza Pruskiego i wszystkie jego wojska pokonałeś i zniosłeś prawie do szczętu: bo gdybyś był zaraz nazajutrz z kilka tylko chorągwi posłał pod zamek Marienburski, byłby ci się poddał niezawodnie, małą bowiem i nader słabą miał załogę. Drugi raz po wzięciu miasta Marienburga, gdybyś był niebawem uderzył na zamek: albowiem przez wyłom pomiędzy Wisłą a zamkiem zrobiony, którego w trwodze i zamieszaniu naprawić nie pośpieszyliśmy, mogło wojsko twoje wedrzeć się do zamku. A trzeci raz, w czasie oblężenia zamku Marienburga, gdybyś był tylko do dni piętnastu przedłużył to oblężenie; tak bowiem byliśmy ściśnieni niedostatkiem