Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Polacy zamki Sztum i Morąg poddają Krzyżakom.

Henryk v. Plauen mistrz Pruski widząc, że zamiar jego najechania Polski z swojém i zaciężném wojskiem, dla silnej a wytrwałej Polaków obrony bynajmniej się nie powiódł; wycofawszy wojsko z ziemi Pomorskiej ruszył do Prus, i zamek Sztum poruczony Jędrzejowi Brochockiemu obległ, aby z tego stanowiska odpierać mógł ciągłe najazdy i szkody, któremi Polacy trapili leżący w pobliżu zamek Marienburski. Ale gdy przez sześć tygodni napróżno acz z wielką usilnością do niego szturmowali, zdarzyło się, niewiadomo czy z zdrady czyjej albo z przygody, że wieża wyższego zamku, ponad bramą wznosząca się, wraz z strażnicami, blankami i zachowaną wewnątrz żywnością, ogniem spłonęła. Co gdy oblężeńców w wielką wprawiło rozpacz, która z dniem każdym wzrastała, postanowili wreszcie wejść z mistrzem w układy o poddanie zamku, widząc że innym sposobem grożącego nie ujdą niebezpieczeństwa; nie chcieli jednak uczynić tego bez wiedzy i rozkazu króla. Wyprawili zatém dwóch rycerzy, Kagnimira i Goliana (Goly Jan) za udzieloném od mistrza zezwoleniem i ochronną strażą, do Inowrocławia, aby przełożyć królowi, jak ciężkiej doznali przygody przez spłonienie wieży i obronnych strażnic, i jakie czekało ich niebezpieczeństwo, gdyby dłużej Krzyżakom opierać się chcieli. A gdy król nie wahał się z dozwoleniem i nakazem, przystąpili do umowy, warując sobie wolne i bezpieczne wyjście z bronią, końmi i wszystkiemi dobytkami. Nie tylko zaś zamek Sztum, ale i zamek Morąg, któremu podobne groziło niebezpieczeństwo, wydali do rąk Krzyżakom.

Po odparciu mistrza Pruskiego od zamku Radzynia, Polacy miasto zdobywają i palą.

Ośmielony do nowych i tém większych przedsięwzięć mistrz Pruski Henryk v. Plauen poddaniem się dwóch zamków, przystąpił do oblężenia trzeciego zamku, Radzynia, który podobnież wojskiem ścisnąwszy, dobywał go przez sześć tygodni, ciągłém z dział burzących miotaniem pocisków. Ale gdy załoga królewska dzielnie zamku broniła, przymuszony był odstąpić od niego ze wstydem, zostawując w mieście Radzyniu znaczną liczbę rannych żołnierzy, którzy potrzebowali leczenia. Nie mogło to ujść wiedzy rycerzy królewskich, strzegących zamku Radzynia. Zaraz przeto następującej nocy spiesznego wyprawili gońca do innej załogi stojącej w zamku Brodnicy, prosząc, aby im jak najrychlej pomoc przysłano, i przekładając, że miasto