Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzyła go największym gniewem, gdy nad wszelkie jego i radców przytomnych spodziewanie, mistrz Krzyżacki nie zwrócenie ziemi Pomorskiej ale nie wczesne jakieś i zniewagi pełne przedstawił warunki. Odpowiedziawszy zatém na to żądanie, „że żadna prośba, żadna ofiara nie zdołałyby go skłonić do sprzedania ziemi Pomorskiej; że nieprawe to jałmużny, świętokradzkie i obrażające Boga ofiary, któreby mu czyniono z wydzierstwa i obelgi jemu wyrządzonej,“ zasmucony i uniesiony gniewem opuścił Brzeście, i z panami swemi radził obszernie o odzyskaniu Pomorza, swojej własności i dziedzictwa. Od tego dnia aż do czasów Kazimierza III, króla Polskiego, do roku Pańskiego tysiącznego czterechsetnego sześćdziesiątego szóstego, zakon Krzyżacki dzierżył ziemię Pomorską, przemocą i niesprawiedliwie opanowaną, dłużej zaiste, niżli godność tak poważnego zakonu i religia chrześciańska dozwalały; pokąd z miłosierdzia Boskiego nie odzyskał jej i nie spoił z królestwem Polskiém Kazimierz III, który własném rycerstwem, własnemi ludźmi i poddanemi przez lat piętnaście ciągłe toczył o nię boje.

Mistrz Pruski, poszukując jakiegokolwiek bądź prawa do ziemi Pruskiej, kupuje ją od Woldemara margrabi Brandeburskiego.

Mistrz Pruski Karol, widząc ze wzgardą odrzucone swoje żądania i nadzieje, pałając przecież gorliwą żądzą opanowania ziemi Pomorskiej, rozłakomiony zwłaszcza posiadaniem portu morskiego, zkąd bogate płynęły dochody, starał się usilnie, aby na jakiejkolwiek zasadzie, chociażby pozornej i urojonej, mógł ją sobie i zakonowi swemu przywłaszczyć. Dla dopięcia więc tego zamiaru, wyprawił poselstwo do Woldemara margrabi Brandeburskiego i bratanka jego Jana, celem umówienia się, aby mu ziemię Pomorską za dziesięć tysięcy grzywien szerokich groszy sprzedał, i na mocy takiej sprzedaży wieczystém prawem zapisał, oddał i odstąpił. Nie sromał się więc żądać ziemi Pomorskiej od tego, którego niedawno wprzódy swoim i Polaków orężem od niesprawiedliwego jej zagrabienia odpłaszał. Woldemar, margrabia Brandeburski, uradowany tak niespodziewanym a pożądanym obłowem dziesięciu tysięciu grzywien przez mistrza sobie ofiarowanych, wiedząc że ani on sam, ani rzeczony bratanek jego Jan, żadnego prawa i tytułu własności do ziemi Pomorskiej nie mieli, chętnie przystał i zezwolił na takową sprzedaż i odstąpienie, jako rzeczy nie posiadanej i nie swojej. Wziąwszy zatém od mistrza i zakonu Krzyżaków, przez posłów i zaufanych swoich, jakoto Pęczka z Leszowa i Lutka z Wel, wyliczone sobie w Słupsku, albo jak inni utrzymują w Nowym Kaliszu, dziesięć tysięcy grzywien wyliczonych sobie pieniędzy, zeznał stosowném