królów i książąt chrześciańskich, żaląc się na swoje pokrzywdzenia. Treść tej skargi niżej nieco zamieszczamy. Książę zaś Litewski Alexander wysłał do Władysława króla Polskiego pisarza swego Jakóba Glinianego z Lublina, oznajmując królowi Jego Miłości potajemnie: „że w tym czasie nie mógł na żaden sposób przybyć mu zbrojno z swoim ludem na pomoc.“ Prosił przytém i błagał, „aby mu król nie miał tego za złe;“ a radził, „iżby z nieprzyjacielem zawarł rozejm aż do przyszłego lata; on zaś przez ten czas urządzi wszystko i przysposobi się do wojny, aby z liczniejszém wojskiem i większą potęgą mógł przybyć i stanąć królowi w posiłku.“
Po zdobyciu Bydgoskiego zamku, Władysław król Polski naradzał się z swoimi, coby dalej czynić należało. Wielu było tego zdania, aby Władysław król, mając zebrane tak potężne wojsko, ruszył z niém do ziemi Pomorskiej i spustoszył ją mieczem i ogniem. Inni uważali za rzecz stosowniejszą uczynić rozejm, a wojnę do następnego lata odłożyć, z tej przyczyny, że wojsko tak liczne nie mogłoby w żaden sposób w polach i pod gołém niebem ostrości zimy wytrzymać. Tymczasem przybyli posłowie Wacława króla Rzymskiego i Czeskiego, to jest Konrad starszy książę Oleśnicki i Jenko starosta Świdnicki i Wrocławski, którzy w imieniu króla radzili zawieszenie wojny, prosząc: „aby król Władysław zezwolił na rozejm aż do dnia Ś. Jana Chrzciciela, i wstrzymał kroki wojenne, a Wacława króla przyjął za pośrednika i sędziego, któryby w wszelakich sporach między królem a mistrzem wyniknąć mogących sprawiedliwym był rozjemcą; iżby więc na Niedzielę Invocavit przysłał do Pragi swoich pełnomocników dla wzajemnego porozumienia się i układu.“ Król Polski Władysław, skłoniony prośbami rzeczonych posłów i radami swoich panów, zawarł z Krzyżakami rozejm aż po dzień Ś. Jana Chrzciciela do zachodu słońca trwać mający, który na piśmie sporządził i zatwierdził; do ułożenia zaś i zawarcia stałego pokoju dzień naznaczony przez króla Rzymskiego, to jest Niedzielę pierwszą postu, przyjął. Ohydny zdał się wszystkim ten rozejm ze względu na tak potężne wojsko, które król miał z sobą. Trzeba było wszakże stosować się do pory czasu. Nie uszli jednak radcy królewscy obelg i potwarzy, któremi ich obrzucano, jakoby od Krzyżaków złotem przekupieni zezwolili na rozejm. W rzeczy samej nie bojaźń, nie ponęta zysku, ale ostrożność doradziła ten krok umiarkowania, chociaż go niektórzy bojaźni, a niektórzy podłemu przekupstwu przypisywali.