Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Do mistrza Pruskiego, oblegającego zamek Tczewo, książę Kazimierz, starostą tegoż zamku od Władysława Łokietka ustanowiony, udaje się z prośbą pokorną aby od oblężenia odstąpił: ale tyle tylko u niego uzyskuje, że mu dozwolono wraz z załogą opuścić zamek bezpiecznie.

Po opanowaniu miasta Gdańska i wymordowaniu w niém wszystkich panów i szlachty, ludu i niemowląt przy piersi kwilących, mistrz Pruski Karol v. Lucerburg ruszył z wojskiem w celu zagarnienia innych zamków Pomorskich, i podstąpił pod Tczow (Tsczovo), rzezią, pożogami i łupiestwem niszcząc wszystko po drodze. O czém gdy się dowiedział Kazimierz książę Gniewkowski, z ramienia książęcia Władysława Łokietka w zamku i mieście Tczewie sprawujący rządy, pospieszył do mistrza i Krzyżaków, którzy już w bliskości Tczewa stali obozem, wziąwszy z sobą Wincentego dziekana Gnieźnieńskiego, na ów czas tamże obecnego, i dwóch przedniejszych panów. A skoro przybył na stanowisko, wprowadzony do namiotu mistrza, po wysłuchaniu mszy ś. którą właśnie mistrz był zajęty, prosił i błagał: „aby złożywszy oręż, zaprzestał niszczyć pożogami ziemi Pomorskiej, jego rządom i opiece zwierzonej; iżby przeciw prawu i słuszności nie wydzierał jej i nie przywłaszczał sobie, a z swoją i zakonu swego wieczną hańbą i sromotą nie czynił się z sprzymierzeńca większym i niebezpieczniejszym nieprzyjacielem nad tych, przeciw którym został na pomoc wezwany; aby wreszcie pomniał na swoje obietnice i wielokrotne upewnienia czynione tak jemu jak i bratu jego książęciu Przemysławowi, że jeśliby dzierżyli w swojém posiadaniu ziemię Pomorską, żadnej z jego strony nie mieli się lękać nieprzyjaźni, ale owszem spodziewać wszelkiej pomocy i obrony.“ Aby zaś mistrza i obecnych komturów tém bardziej do litości mógł nakłonić, prośbę swoję do mistrza powtórzył na klęczkach i z złożonemi kornie rękami. Atoli mistrz Krzyżacki Karol wzgardziwszy tą pokorą i prośbą książęcia, i więcej uczuwszy z niej podniety do pychy niż do litości, rzekł: „Nie przeczę, że ciebie i brata twego, książęcia Przemysława, do przyjęcia rządów ziemi Pomorskiej obietnicą mojej i zakonu mego pomocy i przyjaźni zachęciłem, i obydwom jak najlepsze czyniłem nadzieje. Wolałem bowiem, żebyście wy objęli rządy tej ziemi, niżeli inny mnie niechętny a potężny jaki władca. Teraz nie cofając wcale mego przyrzeczenia, ale zmieniając je na lepsze, zwierzchnictwa nad Pomorzem więcej sobie i zakonowi memu niżeli komukolwiek innemu życzę. Tej jednak i ty i brat twój Przemysław doznacie ode mnie ludzkości, że wam z rycerstwem i wszystkiemi rzeczami waszemi wolno będzie ustąpić dokąd zechcecie, zostawiwszy mnie i zakonowi memu posiadanie zamków