Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/516

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jadwiga temi związki skojarzyła dwa państwa,
I stała się ogniwem wiążącem Litwinów z Getami.
Ludy pogańskie, które czciły węże, ogień i gaje,
Przywiodła do poznania prawego Boga.
Żywiąc w duszy wielkich mężów przymioty,
Poddana niejako samej sobie, gardziła wszelką próżnością.
Jeżeli komu przykre dolegało ubostwo,
Szczodrą ręką dźwigała go z niedoli.
Kapłanom i sługom Najwyższego Pana
Nie dopuszczała cierpieć głodu i pragnienia.
Zdobiła kościoły i przybytki Pańskie,
I pieniędzmi podpierała dom Twój Zbawicielu.
Ludowi czułą opiekunką, możnym i znakomitym
Ślachetnością rodu okazywała się łaskawą.
Jako znała dobrze, czém jest pycha wyniosła,
Tak umiała cenić serca ciche i pokorne.
Acz znała to oboje, przecież powściągała pychę;
Tak łagodną, tak dobrą, tak skromną zawsze była.
Dodaj do tego pobożność i miłość cnoty,
O które Jadwiga najwięcej się starała:
Zaczém wszędy imię jej między ludźmi słynęło.
Nie brakło świadectw jej cnoty i dobrych uczynków.
Kwitnie dotąd sławna szkoła uczonych,
Która od niej wzięła swój początek.
Ona przywołała uczonych z zagranicy mistrzów,
I biegłych w wszelakiej umiejętności mężów.
Naznaczyła uczącym się stosowne opatrzenie:
A tak sława jej stała się w świecie głośną.
Czciła całém sercem Dobro Najwyższe, Boga,
Który włada na niebie piorunem i błyskawicą.
Wiarę stateczną chowała w czystej duszy,
Gardząc wszelakim występkiem i nieprawością.
Potém zaślubiona wielkiemu i wspaniałemu mężowi,
Poczęła płód książęcy w swém niepokalaném łonie:
Lecz jeszcze był nie dojrzał owoc poczęty jej żywota,
Gdy z krwi królewskiej wydała na świat córkę.
Radowała się matka w sercu tą błogą pociechą,
Nie wiedząc jakie wkrótce czekały ją losy:
Nie tylko bowiem córkę nowonarodzoną, ale i matkę
Śmierć zazdrosna uniosła w grobowe cienie.
Niestety! razem z córką zeszła do grobu matka,
Dwie dusze w jednym dniu rozłączyły się ze światem.
W ciężkim, ach! w ciężkim naród pogrążył się smutku,
Jeden dzień zadał mu dwa dolegliwe ciosy.
Ileż łez gorzkich nocne pokryły ciemności!
Ileż skarg rozległo się bolesném łkaniem!