Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

staraniem snadniej dla kościoła Krakowskiego odzyska godność arcybiskupią, którą przez obojętność i niedbałość jego poprzedników biskupów Krakowskich rzeczony kościoł utracił, zwłaszcza gdy sam Kazimierz król Polski przyrzekł swego w tej sprawie użyć działania i wpływu.

Jan król Czeski zagarnia należący do biskupa Wrocławskiego zamek Mielic: a gdy mimo upomnień zwrócić go nie chce, Nankier biskup rzuca klątwę osobistą na jego radców, a potém wszystko duchowieństwo z Wrocławia wyprowadza, co i papież swym wyrokiem zatwierdza.

Jan Luxemburski, król Czeski, podbiwszy częścią zdradziectwem, częścią pochlebstwy i obietnicami książąt Polskich w okolicach Ślązka siedzących, opanowawszy nadto niesłusznie i nieprawnie miasto i księstwo Wrocławskie, tudzież niektóre zamki, miasteczka i warownie, które na książąt Ślązkich prawem dziedzictwa spaśdź miały, targnął się wreszcie na złupienie Wrocławskiego kościoła, od książąt Ślązkich zwykle opatrywanego w różne zapisy i ozdoby. A naprzód rozkazał biskupowi Wrocławskiemu i jego kapitule wydać sobie zamek Mielicki (Melycz). A gdy rzeczony biskup, jako mąż niezłomnej duszy, rozkazem króla pogardził, Jan król Czeski zebrawszy silne wojsko, zwiększone nadto przyłączeniem się mieszczan i rajców Wrocławskich, począł dobywać zamku Mielica, który pod ów czas Henryk z Wierzbny archidyakon i kanonik Wrocławski dzierżył i posiadał. Atoli widząc, że dobywanie to byłoby długie i trudne, z przyczyny warowności zamku (rzeka bowiem Barycz oblewająca go dokoła utrudniała do niego przystęp), uwiadomiony przytém od swoich, że Henryk z Wierzbny archidyakon i kanonik Wrocławski rad pijał wino, do którego nałogowo był skłonnym, posłał kilku z szlachty Ślązaków, jemu dobrze znajomych, a mających z sobą zapas wina różnego smaku, ażeby niém Henryka archidyakona spoili, i bądź groźbą bądź pochlebną namową skłonili go do poddania zamku. Ci gdy celem dopełnienia rozkazów przybyli, Henryk archidyakon, mąż bojaźliwy i małego serca, a pogróżkami równie jak winem zdurzony, zamek Mielicki bez żadnej potrzeby i konieczności poddał i z ludem swoim z niego ustąpił. Nankier zmartwiony takowem zamku opanowaniem, nalegał na Jana króla naprzód przez listy i posły: „aby zamek kościołowi zabrany oddał.“ Ale gdy ten odmawiał, całą dyecezyą Wrocławską kościelnym obłożył interdyktem. Za przybyciem do Wrocławia króla Jana, czyniono w celu odzyskania zamku Mielica różne układy; lecz gdy widział biskup Nankier, że te na niczém się kończyły, zalecił prałatom i kanonikom swoim: „aby z nim razem udali