Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pod Pyzdry, kędy, jak wojewoda Wincenty wywiedział się był od szpiegów, przebywać miał książę Kazimierz królewic; tuszyli zatém, że pomienionego książęcia Kazimierza, bynajmniej nie spodziewającego się ich przyjścia i napadu, schwytają. Gwałtownie więc uderzywszy na miasteczko Pyzdry, które słabo było strzeżone, z łatwością je opanowali. Ale książę Kazimierz ostrzeżony nieco wcześniej o grożącém niebezpieczeństwie, wymknął się z miasta z drużyną wiernych rycerzy i schronił w leśne ustronia, a tak przy pomocy Bożej zawiódł nieprzyjacioł nadzieję. Krzyżacy rozgniewani, że im się zdobycz tak znakomita z rąk wysunęła, z tém większą rzucili się zemstą na Pyzdrzańskich mieszczan; a znaczną liczbę zagarnąwszy w niewolą, nie małą część wytępiwszy mieczem i rozmaitemi męczeństwy, spalili miasto Pyzdry wraz z kościołami i klasztorami, i zabrali z nich bogate łupy. Po zrabowaniu zaś i spaleniu tego miasta, całą okolicę przyległą z obojej strony Warty splądrowali i ogniem zniszczyli, do czego sam Wincenty wojewoda Poznański trwożnych i lękających się podobnego odwetu Krzyżaków ośmielał. A gdy już mnóstwo wiosek i miast popalili i z ziemią zrównali, nie doznawszy żadnego oporu, tak jak ich Wincenty wojewoda Poznański o tém upewniał, wrócili do Torunia w towarzystwie rzeczonego wojewody, obciążeni mnogiemi łupy, zabranemi z miast i wsi Wielkopolskich. Krzyżacy bowiem z zwykłą umysłom ludzkim ułomnością, im więcej przez nieprawe zabory nabywali, tém chciwszą zapalali się posiadania żądzą; nie przestając zatém na opanowaniu Pomorza, zapragnęli posiąśdź całe królestwo Polskie; albo przynajmniej zniszczyć je i zagładzić, aby komu innemu nie dostało się w korzyści; lub wreszcie osłabić, z obawy, żeby kiedyś nie pomściło się na nich swojej krzywdy, gdy zwłaszcza przewidywali, że nie długo utrzymają się w posiadaniu tych krain, które gwałtami i krwi rozlewem zdobyli.

Mistrz Pruski, zgromadziwszy ogromne wojsko pod wodzą Wincentego z Pomorzan czyli Szamotuł, ziemie Łęczycką, Sieradzką i Wielką Polskę z największą srogością pustoszy i pożarami niszczy, tak iż nigdy przedtém podobnej Polska nie doznała klęski.

Mistrz Pruski, Luder książę Brunświcki, uradowany pomyślnym skutkiem wyprawy przedsiębranej do Polski i zagarnionemi z niej łupami, pochwaliwszy Wincentego z Szamotuł, wojewodę Poznańskiego, że mu tak szczerze dochował wiary, i wykonał wszystko co mu było poruczone, większe jeszcze zamysły, śmielsze powziął nadzieje, które w nim wzmagał sam wojewoda Wincenty, już-to okazanej wierności dowodami, już