Przejdź do zawartości

Strona:Jan Zacharyasiewicz - Przy Morskiem Oku.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   11   —

że Leoncia jest bardzo trudną — tres dificile, że chce kochać i być kochaną, a ma wielką skłonność do podejrzeń, że komuś tylko o złotodajny Jaszczurów chodzi. Na mnie więc cięży obowiązek uzupełnienia jej, i baczyć na to, aby to nie był kto bądź.
Jegomość w raglanie przyznał szłuszność matce i córce i pytał dalej o cele podróży.
— Zabawimy się tydzień lub dwa w Berlinie, potem pojedziemy do Kolonii, Renem popłyniemy do Koblencyi, a z Koblencyi, jeżeli zdrowie pozwoli, przez Szwajcaryę do południowej Francyi. Chcemy się oprzeć o Biarritz, jeżeli nam co lepszego w drodze się nie zachce.
Pani Aneta mówiła dosyć głośno, że inni podróżni słyszeć mogli. Na jej twarzy jaśniało zadowolenie, że na obecnych sprawiła pewne wrażenie. Każdy spojrzał na szczęśliwe, które tak piękną podróż odbyć mogły. Słuchał także młody mężczyzna w paletocie piaskowym i podnosił coraz wyżej i tak najeżone wąsiki.
— Który hotel w Berlinie zaleca nam pan? zapytała pani Aneta.
Hotel Centrale, odpowiedział jegomość, jest najwygodniejszy i miewa codziennie w swoich salach królewskich znakomite koncerta, w którym jego goście biorą udział bezpłatnie, podczas gdy publiczność słono płacić musi.
W tej chwili przyszedł odźwierny z oznajmieniem, że pociąg się zbliża.
Goście zaczęli się ruszać. Pani Aneta wyszła w towarzystwie jegomości w raglanie, a za nią pospieszyła Leoncia. W drodze napotkała znowu młodego mężczyznę w paletocie piaskowym, który się jej grzecznie ustąpił, za co mu lekkim ukłonem i uśmiechem podziękowała.
Dzwonek na peronie ozwał się po raz drugi, sala wypróżniła się zupełnie. Został tylko młody mężczyzna w piaskowym paletocie i przez okno przypatrywał się jak pociąg gotował się do odjazdu.
Wreszcie ozwał się dzwonek po raz trzeci, pociąg jak olbrzymia gadzina zaczął się ruszać i powoli wysunął się z pod szklannego dachu.
Mężczyzna w piaskowym paletocie chciał właśnie odejść