Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/446

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   193   —

Wypadek ten stał się powodem, że Stanisław Lubomirski wszystkim 13 miastom spiskim kazał ogłosić w r. 1635: „Żeby się nikt nie ważył ku Wiśle i Krakowu inną drogą jechać jak na Nowy Sącz, pod karą konfiskaty towaru wszystkiego i co przy nim będzie znalezione[1].“
Mimo to Spiżacy ciągle dalej objeżdżali skład sandecki, co znowu zmuszało Sandeczan, iż wybiegali często do Grybowa, aby hamować to przemytnictwo; aż wkońcu, sprzykrzywszy sobie te uganiania, weszli w układ z Grybowianami względem strażnika celnego. Przy tej ugodzie wypito 3 garnce wina za 4 złp. 24 gr.[2]. Ale i tak jeszcze nie ustało ze strony węgierskiej to przemycanie. Wkrótce bowiem znowu (1635 r.) pochwycono jakiegoś Węgrzyna z Lubowli, wiozącego 10 beczek wina bocznemi drogami, a miasto, odwołując się na powyższe obwieszczenie wojewody ruskiego, zagrabiło mu je i złożyło w piwnicach miejskich[3], poczem zapadła w Nowym Sączu uchwała magistratu: „Jeżeliby ktokolwiek chciał się o to prawować, miasto na swój koszt bronić będzie tej sprawy[4].“ Zajście to i powtarzające się nadużycia spowodowały, iż w tym samym roku (1635) na rozkaz Stanisława Lubomirskiego, wojewody ruskiego i starosty spiskiego, obwieszczono w Lubowli ponownie prawo: Że nie wolno Nowego Sącza mijać z towarami ani objeżdżać ubocznemi drogami, pod utratą towarów. Rychtarz[5] miejski, Jan Pistoris, i rada lubowelska przysłali pisemne poświadczenie obwieszczenia tego do Nowego Sącza[6].

Jak wspomniałem powyżej, przemytnictwo to czyli omijanie i łamanie przywilejów królewskich, takie dochody miastu przynoszących, tworzy ważną rubrykę w historyi handlu epoki ówczesnej. Nie dziw więc, jak widzieliśmy, że miasto nie szczędziło kosztów i wszelkiemi siłami starało się o to, aby temu zapobiedz; to też nawet często znaczne wyznaczało nagrody dla tych, którzy zasłużyli się na tem polu. Do takich, którzy najgorliwiej zajmowali się pohamowaniem przemytnictwa i chwytaniem towarów, należeli: Mikołaj Majowski, szczególnie zaś Mateusz Żmijowski, sołtys falkowski, z kilku sąsiadami. Za ten trud dało mu miasto naraz 43 złp.[7].

  1. Act. Consul. T. 52. p. 338.
  2. Distributa f. 134.
  3. Act. Consul. T. 52. p. 339.
  4. Act. Consul. T. 53. p. 233.
  5. Zapewne to samo, co Richter, sędzia, wójt.
  6. Act. Consul. T. 53. p. 231.
  7. Distributa f. 151