i Maryi, przez X. Tadeusza Brzozowskiego T. J. W Połocku, w druk. S. J. 1795.
Nr. VI. Biskup Belsunce, pisząc o morowem powietrzu w Marsylii 1720, tak się wyraża: „Z łaski Boga, trzymam się jeszcze w pośród umarłych i umierających. Wszystko wyginęło obok mnie; ze wszystkich kapłanów, towarzyszących mi, jeden tylko mój jałmużnik pozostał przy życiu. W ciągu tygodnia 200 trupów gniło naokoło mego domu, pod memi oknami. Musiałem chodzić po ulicach, między dwoma rzędami trupów, na pół zgniłych, poobgryzanych już przez psy; a środek ulicy zarzucony był łachmanami tych nieszczęśliwych i plugastwem, tak że niewiadomo było, kędy stąpić nogą. Zaopatrzony gąbką zmaczaną w occie, którą ciągle wąchałem, podwinąwszy do kolan sutannę, przeciskałem się przez te cuchnące trupy, aby rozpoznać pomiędzy nimi; umierających, wyrzuconych, z domu, których jeszcze pocieszyć, lub wyspowiadać można było. Nie mam już prawie całkiem spowiedników. Kapłani dokazywali cudów gorliwości i miłości bliźniego, kładąc życie swoje za współbraci. Ze wszystkich tutejszych Jezuitów, tylko czterech pozostało przy życiu, a mnóstwo ich było
Strona:Jan Sygański - Historya Nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego.djvu/126
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/b4/Jan_Syga%C5%84ski_-_Historya_Nabo%C5%BCe%C5%84stwa_do_Naj%C5%9Bw._Serca_Jezusowego.djvu/page126-1024px-Jan_Syga%C5%84ski_-_Historya_Nabo%C5%BCe%C5%84stwa_do_Naj%C5%9Bw._Serca_Jezusowego.djvu.jpg)