wpływem nauk względnie profesorów, urabiają się młode dusze i jak te wpływy decydują o całem dalszem życiu człowieka.
Więc rozmiłowany w rysunkach, brał Janek lekcje u prof. Godlewskiego także w czasie ferji letnich 1874 i cieszył się jak dziecko rysowaną pilnie „dziewuchą z gołąbkiem“ a najbardziej tem, że go profesor brał na wycieczki zamiejskie i uczył malować krajobrazy akwarelą.
Próbował Janek już wówczas sił swoich w studjach głów i postaci z natury i z wielką przykrością donosi mi, że chłopi w Rzęśnie polskiej, dokąd z Franiem Mrozowskim chodził, nie chcieli mu pozować, bo się „na nich patrzy i pisze na papierze“. Ferje letnie spędzał Janek we Lwowie, a jak się przygotowywał do zawodu artysty-malarza o którym śnił od dziecka, świadczą jego listy, w których opisuje, jak w botanicznym ogrodzie rozczytywał się w Ujejskim i listach Kremera „w cudnych utworach, niebiańskich myślach“, które wywoływały w nim nastrój „natchnienia, marzeń i uczuć wyższych“.
Już to Kremer był Jego najlepszym nauczycielem i wyrocznią. Traktując mnie ciągle jako przyszłego kolegę-malarza pisze mi w sierpniu 1876: Bardzo mię cieszy Oleńciu, że rysujesz z natury, bo nie wiesz nawet może, ile ty tam dla siebie czynisz — ale posłuchaj, co Kremer mówi: „wszak dziś zwykle młodzież uczy się rysować; nie przecząc bynajmniej tym korzyściom, które powszechnie przypisują tej nauce, myślę atoli, że najwyższa korzyść, która z niej płynie jest zaiste ta, że ona przyucza młodzież jak ma mieć oczy otwarte na ten piękny Boży świat, jakto widzieć wszystkie szczegóły i zrozumieć najcichsze mowy, któremi przemawia stworzenie każde! Mniejsza już, że później, gdy go życie obejmie grozą i powagą swoją, rzuci ołówki i pendzle swoje; wprawa nabyta do poglądu na naturę, zostanie mu na zawsze, na życie całe, jemu będzie wkoło natura prawić i śpiewać, on zrozumie jej mowy i pieśni, on dojrzy piękności, które nastręczy świat natury, te piękności płynąć będą tysiącznym strumieniem w duszę jego, tysiącznym zdrojem, co odświeży, odmłodzi uczucie jego. Natura będzie mu królestwem i państwem pełnem wesela i najczystszych rozkoszy, a gdy tak spotężnieje na duszy i sercu, wtedy się może stanie, że i na niego przyjdzie chwila zachwycenia i że z miłośnika natury, dźwignie się w mistrza.“ „Prawda, że piękne mamy widoki na przyszłość?“ Skorzystał
Strona:Jan Styka.djvu/14
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.