Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział x.

Jazda dzień i noc.

Gdyśmy opuszczali Niżny-Nowogród, rząd rosyjski z obawy, aby który z nas nie umarł w drodze od zimna, zaopatrzył nas w kożuchy.
Z Niżno-Nowogrodu wyjechaliśmy dnia 20. listopada i jechaliśmy przez następujące stacye: 1. Kistów, 2. Majdany, 3. Polany, 4. Kistowa, 5. Łysków, 6. Ostaczycha, 7. Czuguny, 8. miasto Wasilsk-Sursk. Pod Wasil-Surskiem przeprawiliśmy się promem przez rzekę Surę, która wpada do Wołgi. Zauważyłem, że na rzekach w Rosyi i Syberyi używają innych, aniżeli u nas promów przewozowych.
O jakie 300 metrów od promu, w górę rzeki, jest na środku rzeki utwierdzone czółno, na którem znów na dobrze przytwierdzonym słupie jest przymocowana lina, ta idzie przez drugie takie samo czółno poniżej, następnie przez trzecie, czwarte aż do promu. Jeżeli rzeka niezbyt szeroka, to wystarczą cztery takie czółna, jeżeli szeroka, to 6 a nawet i 10. Prom zaś składa się z dwóch podłużnych łodzi, które są połączone pomostem. W tyle promu jest przyrząd łańcuchowy, nadający kierunek głównemu wachlarzowi, którym przewoźnik kieruje w czasie przeprawy i tak: gdy jedzie na