Strona:Jan Rzewnicki - Moje przygody w Tatrach.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pan Władysław lepszy intendent, niż piechur: bigos był wspaniały!
Duło, duło przez noc; deszcz sypał siarczysty, błyskawice ku ziemi znaczyły mu drogę... Ranek nie lepszy, chłodny, smętny, jak smętny! W ulewie niósł nas samochód do Zakopanego. Doktorostwo zostali w Morskim Oku: ci do domu nie tęsknią...