Strona:Jan Rzewnicki - Moje przygody w Tatrach.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rywki, poznał z tych kartek, co go czeka w górach, jak się ma ustrzec błędów, gdzie piękna szukać...
Zwłaszcza owe błędy... O, bo podnieść tu muszę pewną wybitną właściwość swojej praktyki taternickiej: fuszerem w niej byłem zawsze! Tak. — bo choć znam wszelkie kanony, prawidła, przepisy, choć innym przestróg i upomnień nie szczędziłem — sam, wbrew temu, lekkomyślnie nieraz w górach sobie poczynałem... Czemu? — albo ja wiem? Dlatego chyba, że byłem zawsze gotów wyrwać się w góry w każdej chwili, przy każdej sposobności, z żadnymi nieraz nie licząc się względami,... a może i dlatego, że górskich wybuchów moich nie chciałem rozmieniać na drobne „fachowej” wyprawy, zmudnych przygotowań, obliczeń, kalkulacji... Jakże byłem rad, gdy wierni towarzysze, którym ufałem, o tym wszystkim pomyśleli! Nic nie mąciło mi już wtedy myśli i uczuć...
Mściło się to nieraz na mnie i dlatego właśnie te błędy moje podkreślić tu muszę — może z korzyścią dla czytelnika-nowicjusza... Błędy są niekiedy nie gorszą szkołą od przepisów i prawideł. Uczą różne podręczniki, jak należy chodzić po górach; ja zademonstruję, jak chodzić nie należy...
Oczywiście, pewne doszlifowanie tych moich wspomnień będzie tu konieczne: w własnym pamiętniku mogłem sobie pisać to i owo, o osobach na przykład; gdy puszczam rzecz na szersze wody, muszę bezpośredniość ująć nieco w cugle, — to się łatwo tłumaczy. Nie miejcie mi jednak za złe, zacni kompani, a zwłaszcza dzielne kompanki, jeśli niezręcznie dokonam tych adaptacji, — wyście