Strona:Jan Lam - Zawichost.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —

Krystyn Gozdawa na Lechitów czele
Słyszy Romana i woła: „Słyszycie
„Bracia, jakiemi wyzywa nas słowy
„Pokrewny książę i lennik Leszkowy!
 
„Naprzód Płoczanie, za ciężkie urazy,
„Za krzywdy nasze, za krew i rozboje!“
Słyszą Lechici Krystyna wyrazy,
I lecą naprzód i gruchocą zbroje,
I Ruś się krwawi pod ciężkiemi razy;
Uchodzą z pola Romanowe woje!
Krzyknął kniaź Roman i z koniem się rzucił
I pierzchających do szyku zawrócił.

Wre bój zażarty, kwiat niskiej młodzieży
Walczy o sławę dla kniazia i siebie.
„Boh s namy!“ okrzyk Rusinów się szerzy,
„Bóg z nami, Bóg nas wesprze w tej potrzebie“
Brzmi hasło lackich wodzów i rycerzy.
Jedna wam mowa, jeden Bóg na niebie,
Jedna w Nim wiara — czemuż w ciężkiej zwadzie
Brat przeciw bratu w Nim Nadzieję kładzie?

Czemuż o kniaziu, ty kniaziu Romanie,
Powiodłeś pułki w bój ten niegodziwy,
O czemuż w gniewie zamyśliłeś panie
Krwią ruską zrosić sandomierskie niwy!
U granic twoich zasiedli poganie,
A ziemię twoją czeka los straszliwy:
Krwawemi łzami zapłaczą po tobie
Dzieci sieroty, cała Ruś w żałobie!