Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

umysłu. To tamo zdarzyło się pani Zameckiej. Pod każdym innym zręcznie zmyślonym pozorem mogła była wejść w posiadanie żądanej kwoty — historya zaś o chorobie p. Podwalskiej, właśnie dlatego, że była prawdziwą, nastręczała inne, racyonalniejsze sposoby wyjścia. Otóż pani Helena, zamiast uznać swoją niezręczność, i ponowić atak z innej strony, uczuła się nagle oburzoną do głębi. Pierwszy rąz prosiła męża o pieniądze, bo zawsze wystarczało najdelikatniejsze przymówienie się, ażeby go pobudzić do jak największej hojności. Prosiła go o pieniądze dla matki, dała mu do zrozumienia, że jej własnym uczuciom stałoby się zadość, gdyby mogła obdarzyć zakład bogobojny, nawiasem mówiąc, trudniący się wychowaniem panien. Odmówił jej, a co gorsza, wspomniał o stypendyach dla sierot opuszczonych, i poruszył przez to drugą, drażliwszą jeszcze strunę. Ztąd poszło, iż niebacznie napomknęła o swoich uczuciach ku matce, zapominając w uniesieniu, jak słabe o uczuciach tych wyobrażenie mógł mieć człowiek, który wiedział o braku naturalniejszych jeszcze uczuć w jej sercu. Jeżeli zaś to było niebacznem, to jeszcze bardziej niebacznym był wyrzut, mieszczący się w ostatnich jej słowach, wyrzut bardzo niesłuszny, bo p. Tadeusz już parę razy niezmiernie okazał się uprzedzającym i szczodrym, gdy p. Podwalska potrzebowała pomocy pieniężnej. Na nieszczęście, o ile pani Helena była rozdrażnioną, o tyle jej mąż zachował był całą swoją zimną krew i mógł przeto poczynić przynajmniej część tych uwag, które tu czynimy. Przeleciały one szybko przez jego umysł i wywołały w nim ogromne wzburzenie. Po raz pierwszy widział ją tak rozdrażnioną, i po raz pierwszy powiedział sobie, że pokochał kobietę złą i niewdzięczną, z gruntu złą i z gruntu niewdzięczną. To też wstał nagle, i wszystko co myślał, malowało się w jego twarzy. Czy nie mógł mówić, czy nie chciał dość, że popatrzył jej tylko w oczy i odwrócił się w milczeniu. Wyszła, nie zrozumiawszy w pierwszej chwili jego spojrzenia, ale utkwiło jej w pamięci. Zawierało ono w sobie sumę tego wszystkiego, czem — jak wiemy z jej dzien-