Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie budzą pewną mimowolną grozę te wszystkie świętości, w które wierzy tak mocno moja matka. Mówię ci to szczerze, a ty, powiedz mi, że jestem osobą złej wiary, i może, bez serca!
— Kobieta!... Dziecko! — mruknął był p. Tadeusz, uśmiechając się dobrodusznie. Gdy pani Helena skończyła, dodał głośno, całując ją w czoło. — I dobrze ci z tą twoją „mimowolną grozą?“
— Lepiej, niż z waszą filozofią. Ta widocznie stworzoną jest dla silniejszych istot, niż my kobiety.
— No, no, mniejsza o to. Byleś nie wymagała, ażebym sformował szwadron krakusów, którzyby w obronie świeckiej władzy papieża wykłuli paręset Włochów, dobijających się wolności i niepodległości... Ta twoja „mimowolna groza“ jest dobrą i świętą rzeczą, zkądkolwiek się bierze. Każdy człowiek powinien mieć jakąś grozę tego rodzaju w swojej duszy. Ale, wszak nie zamierzyliśmy ponoś wykładać sobie nawzajem etykę w formie poufnego dyalogu! Mówiliśmy o mamie. Cóż ci opowiadał Zgorzelski?
— Nic więcej, tylko tyle: zastał dom prawie pusty, wszystko co mogło mieć jakąś wartość gdzieś wyniesione. Żywej duszy nie było przy mamie, chorej, w gorączce, fantazującej o tem, że straciła łaskę u Boga, ponieważ bezbożna córka odmówiła jej mamony, potrzebnej na wyposażenie zakładu Panien Niepokalanek w Zasłowcu. Zgorzelski twierdzi, że uciekł przerażony jej widokiem i jej przekleństwami.
— To prawdziwe nieszczęście! Musimy natychmiast jechać do miasta. Niepodobna zostawiać matki w tem położeniu, jeżeli dziesiąta część tego jest prawdą, co mówił Zgorzelski. Jedźmy zaraz jutro, jak najraniej, albo, może wolisz natychmiast, nocnym pociągiem? Ten Zakład Niepokalanek! Karol mówił mi coś o tem. Zatrzymała go na ulicy i pytała się, czy nie przysłałaś na jego ręce pieniędzy na ołtarz w Zasłowcu...
— Ach, mam całą paczkę listów w tej materyi, ale nie chciałam wspominać ci o tem. Co dwa wiersze, ta