Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

moimi sąsiadami na żadnym kroku zgodzić się nie mogę. Godzi się tedy to, com winien ogółowi, a czego mu nie daję, wynagrodzić przynajmniej jednostkom, które na to zasługują...“
— To jest w istocie rzeczą nie do uwierzenia — rzekła w tej chwili pani Zamecka, przerywając swemu mężowi jego pomyślany a niewypowiedziany monolog — wyobraź sobie, że Zgorzelski jeszcze nie oświadczył się Wandzi! Zmiłuj się i pomów z nim raz stanowczo, bo to już doprawdy nie wiem do czego podobne! Zajeżdża tu rankami, przesiaduje do północy, jednem słowem...
— Masz słuszność, moja duszko, przyjechałem nawet z postanowieniem rozmówienia się z p. Alfredem. Oprócz tego, co powiadasz, mam jeszcze i inne powody, dla których życzę sobie, ażeby przestał bywać u nas tak często.
— Masz... inne powody? Czy można wiedzieć jakie? — Pani Zamecka rzuciła to zapytanie od niechcenia, poprawiając „trenę“ swojej sukni i odwracając się w tym celu od męża. Serce jej biło gwałtownie i oczekiwała odpowiedzi, jak się w pojedynku oczekuje strzału przeciwnika. Strzał nie padł.
— Są to powody bardzo niesmacznej, a bardzo przytem pociesznej natury. Zgorzelski po jakiejś birbantce spotkał na ulicy córki Karola, wracające z kościoła wraz z Helenką, i zaczął z niemi rozmowę, wziąwszy je prawdopodobnie za jakie gryzetki. Dziewczęta uciekły i poskarżyły się ojcu, a ponieważ p. Alfred był później tak bezczelnym, że zrobił wizytę Skryptowiczom, więc Karol wziął się do kija i zmusił naszego rycerza do odwrotu przez okno.
— Czy nie powtarzałam zawsze, że jest to człowiek nikczemny? Biedna Wandzia, gdy się dowie o tem, że jej ubóstwiany biega za gryzetkami...
— Mniejsza o to, że biega za gryzetkami, mógł podochocić sobie i nie wiedzieć, co robi. To gorsza, że naraża się na wyrzucenie przez okno i że faktycznie był wyrzuconym, a już najgorsza, że miał czoło przed chwilą spojrzeć w oczy Helence i przypomnieć jej, iż miał „zaszczyt“ przed-