Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiem ci nowinę — wtrącił Karol. — Pan Alfred kocha się, jak słyszę.
— W rouge, czy w noir? Czy może w którym paragrafie prawa kryminalnego?
— O, nie. Kocha się w siostrzenicy pani Trzecieszczakiewiczowej. Wrócił z zagranicy do wód krajowych, do których jeździła na parę tygodni p. Trzecieszczakiewiczowa ze swojemi pannami, nie wiem poco — zapewne dla poratowania zdrowia kochanego Żolcia, który podobnoś cierpi na podagrę. Otóż Wandzia wróciła rozmarzona, zakochana po same uszy. Twoja matka sprzyja niezmiernie temu stosunkowi i powiada, że uważa to za swój obowiązek wyswatać Alfreda i dać mu dobrą żonę, skoro zawiódł się na tobie. Mówią, że ni ztąd ni zowąd dostał pieniądze, i że wróci wkrótce, by uporządkować swoje interesa i ożenić się z Wandzią.
— Nic z tego nie będzie! Wandzia jest bardzo dobrego serca dziewczyną, której szkoda dla pana Alfreda. Nie wierzę nawet, by miał względem niej jakie uczciwe zamiary i będę umiała zapobiedz, by jej nie zawiódł. Skoro przybędziemy do miasta, zabiorę Wandzię do siebie i wybiję jej z głowy ten romans nieszczęśliwy.
— Nie radzę ci tego. Wraz z Wandzią wzięłabyś do domu wizyty p. Alfreda, a to nie tylko w mieście, ale i na wsi, bo jego Kruchówka leży ztąd o dwie mile. Wizyty te....
— Obejdzie się bez wizyt, jego noga nie postanie nigdy w moim domu. Tadeusz....
— Tadeusz przyjmie go właśnie dla tego, że mówiono o jakimś stosunku, który miał istnieć między wami, i że nie zechce okrywać się śmiesznym pozorem zazdrości.
— Ja sama go poproszę, aby mu pokazał drzwi, i wyjaśnię mu, dlaczego to ma uczynić.
— Skoro masz tak rezolutne zamiary, to co innego. W istocie, szkoda dziewczyny.
P. Karol nie zastanawiał się dłużej nad tym szczegółem. Był obecnym na jednym jeszcze posiedzeniu klubu rymiszowskiego, i widział zdumione miny członków, gdy im Tadeusz zapowiedział, że zamierza od czasu do czasu puścić