Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiej, ogólnie przyjętej, i że w gruncie rzeczy, wzdrygała się na myśl wszelkiej bliższej zażyłości z tak jawnym bluźniercą i Antychrystem. Nie zrozumiała tego wszakże Wandzia, i w naiwności siedmnastej wiosny swojego życia, łamała sobie główkę nad tem, dlaczego la chère tante zapraszała tak usilnie p. Zameckiego, tego prozaicznego człowieka, ulepionego z „gliny niewysuszonej w słońcu ducha, niezwilżonej rosą eteru“ — jak się wyraził o nim młody poeta „Przeglądu Codziennego“, który w oczach panny Wandy, i w porównaniu ze zwykłymi glinianymi utworami wszechmocy boskiej, chodzącymi na dwóch nogach, był tem, czem jest filiżanka z Sévres w porównaniu z niepolewanym garnkiem kołomyjskim. Nie pomogło to bynajmniej pannie Wandzie do zrozumienia głębokich zamiarów kochanej ciotki, że wróciwszy do domu, otrzymała około dwunastej godziny rozkaz uczesania włosów w pewien sposób, i włożenia pewnej lila sukienki, w której jej było bardzo do twarzy, i ulokowania się w salonie z „Wypisami Cegielskiego“ w ręku, podczas gdy pannie Cecylii polecono o dwa pokoje dalej ćwiczyć się w pokonywaniu owych nieskończonych trudności, jakie wynikają z niepodobieństwa jednoczesnego tłuczenia dziewięćdziesięciu klawiszów, dziesięcioma tylko palcami. O ile zmiarkowałem, jako człowiek niemuzykalny, jest to właśnie szkopuł, o który rozbijają się najgenialniejsze usiłowania wszystkich znakomitych i najznakomitszych ekzekutorów i tak długo sztuka ich nie wyrzeknie nam ostatniego swojego słowa, póki nie rozwiąże tego dziewięćdziesięcio-dźwięcznego problematu, ku zbudowaniu i rozkoszy uszu naszych.
Gdy w ten sposób panna Cecylia to dążyła galopem, to znowu pielgrzymowała powoli i mozolnie od basu do wiolinu i napowrót, panna Wanda przewracała kartkę po kartce w książce Cegielskiego, a pani Trzecieszczakiewiczowa, powierzywszy Żolcia pokojówce, wyglądała z okna, aby interesujące to indywiduum nie użyło za mało albo za wiele komocyi na chodniku przed domem, p. Zamecki wybrał sobie zajęcie wymagające niemałego stopnia cierpliwości. Od