Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rego omal mi oczy nie wylazły z głowy — ale się nie zakrztusiłem, co byłoby mię zgubiło w opinii wuja. Popatrzył na mnie z zadowoleniem i jął prawie w ten sposób:
— No, widzę, że z ciebie będą ludzie, a czasby już i było wziąść się do czegoś rozumniejszego od tych przeklętych paragrafów, na których nikt jeszcze dobrze nie wyszedł. Masz rok dwudziestyczwarty, chłop niczego, parlujesz po francuzku jak sto angielskich dyabłów, no a żeś szlachcic, tego ci nikt nie zaprzeczy. Panna Szczebiotyniecka jest w twoim wieku, za parę miesięcy obejmuje na własną rękę majątek po ojcu, Szaranówkę, Wilkowce i sporo gotówki, a matka chciałaby pozbyć jej się z domu, bo ponoś kręcą się jej po głowie różne matrymonialne zachcianki, którym obecność młodszej i bogatszej osoby przeszkadza. Ruńcia ma tam wiele wpływu i wyswata cię za parę tygodni, jakeśmy to uradzili. A ponieważ z Bałabanowa, gdzie wysiadamy z dyliżansu, do Zaklęsłowic mamy opętane cztery mile, i moje konie są młode, więc nie chcę ich męczyć, to wstąpimy dziś jeszcze do Poduminiec i zaprezentuję cię matce i pannie. Tylko, uważasz, nie potrzebujesz wyjeżdżać z żadnemi wielkiemi respektami i czułościami dla Ruńci, bo choć ona tam pocichu, jak powiadam, robi co chce i wszyscy jej słuchają, to zawsze rola jej na oko jest