Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i rozpaczy chronił mię młody wiek i chroniło mię przekonanie spełnionej powinności. Czułem w duszy to błogie, tak specyalnie polskie przeświadczenie, że „jakoś to Wszystko będzie“. Powiedziano, że równie fałszem jak prawdą można przejść świat cały, ale że prawdą można. jeszcze także i wrócić, podczas gdy fałszem niepodobna. Pewność ta krzepiła mię, dodawała mi otuchy i nie zawiodła mię w tym wypadku: chociaż patryotyczne moje uczucie wzdryga się na wspomnienie, zkąd, z której strony błysła mi nadzieja tryumfu prawdy. Oto — wstydzę się wyznać, niejaki p. Pimmeles, finansista, którego nazwisko starczy za rysopis i kartę legitymacyjną, a z którego synem kolegowałem w akademii technicznej — ów p. Pimmeles tedy spotkał mię na „Wałach“ i mimo swoich kilkukroćstotysięcy majątku wdał się ze mną w poufną rozmowę, rozpoczynając ją od tego, że słyszał od syna, iż jestem bardzo biegły w chemii i technologii chemicznej. W istocie rozmiłowany byłem w tych przedmiotach nauki i zajmowałem się niemi nierównie więcej niż wymagano w akademii.
— Nu, to bardzo dobrze! — odparł mój półmilioner ja mam dla pana bardzo dobrą posadę. Zrobię pana dyrektorem mojej fabryki!
— Ależ panie, boję się, czy w praktyce nie będę strzelał byków, mimo studyów, jakie robiłem: wszak nie miałem nigdy sposobności obznajomić się bliżej z taką fabryką. A zresztą, czy panu może nie wiadomo, że mię oddalono z posady, jaką miałem poprzednio?
— Nu, właśnie dlatego, że pana oddalono, to ja chcę pana zrobić dyrektorem. Ja to panu zaraz wytłómaczę. Pan może i nie widział takiej fabryki, jak moja, ale to nic nie szkodzi, pan ma taką głowę, że jabym panu zaraz zapłacił pięćdziesiąt tysięcy, gdyby mi ją pan pożyczył na dwa lata. Nu, ale widzi pan, ja także niegłupi. Ja mam dwóch spólników, którzy siedzą na miejscu i pilnują fabryki, podczas gdy mnie moje interesu nie pozwalają ruszać się ze Lwowa. A tam, w tej fabryce ja mam znaczny kapitał, i dlatego wymówiłem sobie, że moi spólnicy będą pilnować