Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

koniu, bo, mam fizyognomię predestynowaną do skręcenia karku, a on zna się na tem, tj. na fizyognomiach.
— Czy oni mię tu sprowadzili na dżokieja? — pomyślałem sobie.
P. Crisparkle tymczasem zaglądnął znowu do swojej książeczki, nakreśliwszy w niej poprzednio coś ołówkiem:
— Francuz. Tak, to jest. Czy pan jesteś Francuzem?
— Nie panie, jestem Polakiem.
P. Crisparkle przemazał znowu coś w swojej książeczce, zamknął ją i odniósł do biurka, poczem wrócił.
— Doskonale! — rzekł — teraz, gdy interesa pokończone, możebyś pan zechciał zjeść ze mną śniadanie?
Nie rozumiałem, jakim sposobem interesa mogły być pokończone, skoro jeszcze nie były zaczęte, jak mi się zdawało. Ale cóż było robić?
Pan Crisparkle, skoro oświadczył, że interesa pokończone, stał się nierównie mniej lakonicznym. Dowiedział się, nie bez pewnej uprzedzającej grzeczności, że nie mam jeszcze mieszkania, i wyprawił p. Yawlera, aby zapłacił fiakra i kazał przenieść moje rzeczy do hotelu, który znajdował się po drugiej stronie podwórza. czy placu, zwanego Scraple Inn. Po chwili pojawił się garson i przyniósł śniadanie, do którego zabrałem się z wilczym apetytem. Wypiłem przytem więcej wina, niż kiedykolwiek w życiu. Gdy p. Crisparkle uważał, że pierwszy głód mój zaspokojony, zapytał mię znienacka, czy wiem, poco przyjechałem do Anglii?
— Domyślam się, że anons, który znalazłem w dzienniku Times, pochodzi od tutejszych krewnych mojej matki — więcej nic nie wiem.
— A czy wiesz pan, kto są ci krewni?
— Nie mam o tem dokładnego wyobrażenia. Póki żyła moja matka, byłem za młody by mię wtajemniczała bliżej w swoje stosunki rodzinne. Słyszałem od niej tylko, że miała brata, który nazywał się Jonathan, i któremu dawano przydomek Sir; słyszałem także, że był to człowiek dość twardego serca i cokolwiek skąpy. Wiem także, że