Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chciał ustąpić. Znękany tyloma nieszczęściami i cierpieniami, przejęty niecierpliwością załatwienia wszystkiego, czego po~ trzeba bylo do mego wyjazdu, rozjątrzony nakoniec nieznośną gadaniną i impertynencką postawą żyda, równie jak oszustwem, którego padłem ofiarą, powiedziałem mu, że go wyrzucę, jeżeli mię nie uwolni sam od swojej obecności. Źyd stawiał się zuchwale, w pasyi porwałem z szafki mój rewolwer — nota bene, nienabity, i pokazałem mu zbliska tę niemiłą maszynkę. Żyd wyleciał na kurytarz, krzycząc wniebogłosy — sąsiedzi moi powybiegali ze swoich pokojów na ten hałas, zbiegła się służba hotelowa i wyprowadzono mojego prześladowcę na ulicę. Ale przed bramą czekał na mnie i szedł za mną krok w krok, krzycząc i zwracając powszechną uwagę na tę scenę. Łatwo sobie wyobrazić mój kłopot-ktokolwiek przechodził ulicą, widział i rozumiał to tak, że jestem targany przez wierzycieli, zwłaszcza, gdy jak nieszczęście, tak i żyd nie chodzi nigdy sam imój dręczyciel znalazł natychmiast kilku pejsatych towarzyszy. W tej ciężkiej chwili, na przechodzie przez ulicę, najechała na nas świetna kawalkata: elegancki jeździec, elegancka dama i elegancki groom, Wszystko na pięknych, rasowych koniach, ze stajni Gucia: był to bowiem on z Elsią. Chciałem przejść szybko, by ustąpić z drogi — pejsata moja świta poskoczyła za mną i główny jej członek uchwycił mię za rękaw.
— Widzi pani, meiner Sell’ to Moulard! — odezwał się Gucio, pokazując mię szpicrutem.
Spojrzałem na nią, mimowoli. Obróciła się na siodle i parsknęła mi w oczy śmiechem.
Curios! — dodał Gucio, śmiejąc się równie głośno — i ruszyli dalej szparkim kłusem.
Żydzi nie dali mi czasu oddawać się wrażeniom tego spotkania potrzeba było myśleć o tem, jak się ich pozbyć. O policyi w takich razach we Lwowie niema mowy, obywatele rzeszy rakuskiej skazani są na selfhelp! Na szczęście nadjechał fiakier, kazałem mu stanąć. Bracia starozakonni obstąpili mię w ścisłym szeregu i mieli ochotę nie dać mi wsiąść; ale woźnica, mazur, snać rutynowany w takich