Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dr. Ehrlich, był w rozpaczy z powodu tego tak nieliterackiego składu ławy, i utrzymywał, że ci ludzie nie są zdolnymi do sądzenia takiej sprawy, o jaką chodziło. Ja przeciwnie byłem przekonany, że dość jest być uczciwym człowiekiem i niepozbawionym zmysłów, by odróżnić prawdę od fałszu, lub oszustwo od uczciwości, i nie rozumiałem, dlaczegoby bednarz lub kuśnierz nie mógł podołać temu zadaniu równie dobrze, jak adwokat lub dyrektor banku. Historya sądów przysięgłych w Łykopolu potwierdza zresztą w zupełności moje zdanie, i jakkolwiek sama nazwa miasta przypomina zbyt dobitnie łyków, czyli w galicyjskiem narzeczu kołtunów, to nieraz już bardzo piśmienni, bardzo sprytni i bardzo przebiegli panowie mieli tam sposobność przekonać się, że żadna w świecie retoryka nie zdoła zagłuszyć głosu sumienia. Dlaczegożby i tym razem głos ten nie miał przemówić, jak należało! Dr. Ehrlich wyrażał obawę, że zbyt potężne interesa wchodzą tu w grę przeciw nam, że pewna falanga potentatów, której najwybitniejszym reprezentantem był Klonowski, poruszy wszystkie sprężyny, dozwolone i niedozwolone, by uzyskać werdykt, uniewinniający Klonowskiego, a potępiający mój pamflet. Lecz aby zbić wszystkie te obawy, dość mi było spojrzeć na pensyonowanego syndyka, którego przysięgli obrali swoim przewodniczącym. Jego biała broda i sędziwa postać były dostateczną rękojmią jego stanowiska w tej sprawie, a gdy nadto prezes trybunału, wzywając imienia Stwórcy, zaklął moich sędziów na ich sumienie i zbawienie wieczne, by uważnie słuchali rozpraw i wydali wyrok tak, jak zań przy sądzie ostatecznym odpowiedzieć będą w stanie — czyż mogłem wątpić, że człowiek stojący nad grobem zdoła lekceważyć świętość przysięgi, że prostaczkowie, wierzący w piekło i w niebo, słuchać będą czyichkolwiek podszeptów, zamiast własnego przekonania?
Sprawa moja rozpoczęła się atoli pod fatalnemi auspicyami. Trybunał orzekł, że ponieważ przedłożyłem skrypt p. Klonowskiego, dowodzący, jako w istocie pożyczył był pewną sumę pieniędzy od ś. p. ojca mojego, więc przesłu-