Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

albo sympatyi takiej, jaka bywa np. między kuzynami. Żartowano sobie jednak nieraz dobrodusznie z „romansu“ między mną a Herminą, i nazywano mnie jej narzeczonymczynił to szczególnie pan Wielogrodzki, zwłaszcza, jeżeli obiad udał się, podagra wzięła urlop a Wist dopisał. Nie Wiem dlaczego, rumieniliśmy się W takim wypadku oboje po same uszy i przez jakiś czas potem W stosunku ze sobą byliśmy pod wrażeniem niemiłego jakiegoś, sztywnego przymusu — ale znikało to wkrótce. Faktem jest, że kochaliśmy się wówczas niezmiernie — Hermina nie tknęła nigdy cukierków, otrzymanych W prezencie, póki nie przyszedł Mundzio, a Mundzia nie cieszyła najbardziej zajmująca powiastka, ani najpocieszniejsza anegdotka świeżo wyczytana, póki jej nie przeczytała Hermina i póki nie można było robić Wspólnie komentarzów i omówić wszechstronnie tego nowego nabytku Wiedzy literackiej, poczem układało się zazwyczaj sprawozdanie krytyczne dla „Tygodnika Żarnowskiego“. Gdy razu jednego państwo Wielogrodzcy wyjechali na parę tygodni na Wieś do krewnych i zabrali ze sobą Herminę, przy pożegnaniu mieliśmy oboje łzy w oczach i nie mówiliśmy ani słowa, z obawy, aby nie wybuchnąć W głośne łkanie i nie narazić się na żartobliwe uwagi pana Wielogrodzkiego — — ale gdy wróciłem do domu z matką, schowałem się w najodleglejszy i najspokojniejszy kącik naszego mieszkania i spłakałem się, jak umieją tylko płakać kobiety i dzieci. Poczciwa moja matka odgadła odrazu, nie pytając się, przyczynę tego mojego smutku, podzielała go i koiła, jak. mogła, ale jedna jej uwaga złamała mi serce do reszty. Powiedziała mi, że życie ma nierównie poważniejsze i smutniejsze strony, niż te, które ja znać mogę, że będę kiedyś mężczyzną i winienem uzbroić się przeciw Wielu katastrofom, które mogą dotknąć mnie i tych, których kocham, że winienem hartować się na małych przeciwnościach, aby kiedyś Wielkie nie powaliły mię o ziemię. WV tej chwili przejmowało ją zapewne złowieszcze jakieś przeczucie, które się i mnie udzieliło. Nie płakałem więcej, ale ponury jakiś ciężar legł na mojem sercu i ścisnął je pierwszą, prawdziwą