Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strzeńcem i nagliła go, aby pił jak najwięcej herbaty, bo inaczej rozboli go głowa.
— Ale, à propos herbaty, panie Moulard, cóżto za okropność przysłane mi ze sklepu! Taż to prawdziwe ziółka: c’est une horreur! Proszę pana, czy nie mógłby pan tego odmienić? Może teraz jeszcze sklep niezamknięty? Pan taki grzeczny, a my kobiety tak sobie same w niczem poradzić nie możemy. Niech pan będzie łaskaw!
— Ależ ciociu — odezwała się Elsia tonem prawdziwego wyrzutu — jak można wymagać czegoś podobnego od pana Edmunda? Powietrze jest takie szkaradne...
— Kiedy-bo widzisz moja duszo, tej herbaty pić niepodobna! — odparła ciocia.
— Niech pani pozwoli, panno Elwiro, ja pójdę chętnie, i powietrze nie jest wcale tak złe...
— A ja nie chcę, i nie pozwolę — oświadczyła Elsia, i zabrała ze stolika leżący tam pakiet z herbatą — niech pan Edmund siada i niech pije z nami herbatę, jaką kupił. Nie pojmuję — dodała obracając się do mnie, podczas gdy ciocia nie mogąc mnie maltretować, wyszła do drugiego pokoju odbić się na Baśce — nie pojmuję, jak pan możesz tak się dać męczyć cioci? Cioci co chwila czegoś się zachciewa. Musiałeś pan strudzić się niemało, szukając pomieszkania?
— To pomieszkanie... dla pani — odrzekłem cicho, czerwieniąc się po uszy.
Staliśmy w cieniu, pod oknem, blisko jedno drugiego. Mogła słyszeć, jak gwałtownie serce mi biło. Popatrzyła mi w oczy i jak niegdyś w Starej Woli, uścisnęła mi rękę. Nie wiem, jakim przypadkiem, warkocz jej znalazł się w tej chwili tak blisko moich ust, wszystko koło mię poczęło wirować, byłem ledwo Wpół przytomny, kiedy pocałowałem ten warkocz i kiedy mi się wydało, że skroń, którą okrywały te złote Włoty, nie usunęła się pod moim pocałunkiem, ale nieznacznie do ust moich się zbliżyła, podczas gdy dłoń jej czułem w mojej dłoni.
Dotychczas nie wiem, czy to było halucynacyą, czy