Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skrzynię drewnianą. — Proszę pana, to jest zegar z obrazem, który się popsuł, możeby pan wstąpił po drodze do Grabińskiego, niech go naprawi. Tylko proszę pana, on gra Pieśń Rybaków z Niemej z Portici, a jabym wolała Marsz z Proroka, możeby Grabiński to odmienił? Ale jak pan tak pójdzie przez miasto z tą Skrzynią; każę Baśce, aby ją zaniosła za panem, a pan będzie łaskaw kazać po drodze, aby jej dali w sklepie funt świec milowych, funt herbaty, dwa funty cukru, pudełko sucharków angielskich i dwanaście łokci aksamitki na cal szerokiej. A prawda, jeszcze także i ćwierć funta krochmalu. Ale pan z pewnością zapomni; zaraz ja napiszę konotatkę i dam panu pieniądze. Baśko! Baśko! Proszę, niech pan siada!
Pani Leszczycka zasiadła do pisania i to wstrzymało na chwilę potok jej mowy. My usiedliśmy także, a ja oglądałem się niespokojnie po pokoju i nadsłuchiwałem, czy nie usłyszę pewnego, pożądanego kroku. Józio poczciwy zrozumiał mój niepokój i postanowił przyjść mi w pomoc.
— A gdzie jest Elsia, ciociu? — zapytał.
— Niema jej, wyszła; pani Marszewska była tutaj i zabrała ją z sobą; miały pójść razem do fryzyera, do marszandki, do rękawicznika i do księgarni. Byle tylko Elsia nie zapomniała wstąpić do Wilda i odmienić mi książki; przysłał mi jakieś wiersze, nieznośne, ja tego nie cierpię! Gdybyście ją spotkali, powiedzcie jej, niech weźmie jaką powieść Żorża Sand, tylko nie zapomnijcie. Panie Molière, oto jest konotatka i powtarzam raz jeszcze moją prośbę co do pomieszkania. Tak, jak mówiłam: przedpokój, po jednej stronie salon it. d. Ach, byłabym zapomniała! Niech pan będzie łaskaw uważać, aby mój pokój sypialny nie był zbyt blisko kuchni, nie cierpię tego. I to koniecznie do jutra, proszę pana!
— Kiedyż będę mógł mieć zaszczyt zawiadomić panią dobrodziejkę o skutku moich poszukiwań?
— Ach... zaraz... dziś mamy być wieczór na herbacie u pani Marszewskiej... jutro pójdziemy rano za sprawunkami, w południe będziemy w katedrze... to może pan